- Jezus nie usuwa problemów z naszego życia, ale daje łaskę, by przez nie zwycięsko przejść - mówił bp Wiesław Szlachetka w homilii w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej.
Ponad 700 pieszych pątników z archidiecezji dotarło w sobotę na Jasną Górę. Do Matki podążali trzema różnymi trasami w ramach tradycyjnych pielgrzymek: gdańskiej, gdyńskiej i kaszubskiej. U stóp jasnogórskiego sanktuarium witał ich bp Wiesław Szlachetka.
- Pielgrzymka jest ikoną drogi Kościoła. Ta droga łączy się zawsze z wielkim trudem i zmaganiem - mówił hierarcha podczas Mszy św. odprawionej wraz z uczestniczącymi w pielgrzymce kapłanami.
- Tak było też w przypadku uczniów, którzy musieli podjąć ogromny wysiłek, walkę z przeciwnościami, aby płynąc do wyznaczonego celu. W Biblii owe miotające fale, wiatr i ciemności nocy są symbolem ucisku, lęku i śmierci, z których wybawić może tylko Bóg - wyjaśniał biskup, nawiązując do treści niedzielnej Ewangelii.
- Kiedy całkowicie zaufamy Jezusowi, wówczas On sprawi, że będziemy zwycięsko przechodzili przez różnego rodzaju burze, których tak wiele pojawia się w naszym życiu - zaznaczał.
Biskup podkreślał, że zaufanie Bogu powinno nam towarzyszyć nie tylko w momentach trudnych.
- Dobrze na tu być, gdzie w swym jasnogórskim znaku tak blisko jest Matka Zbawiciela. Ona wskazując na swego Syna podpowiada nam, że w Nim jest dla nas łaska i nasze zbawienie - mówił bp Wiesław Agnieszka Lesiecka /Foto Gość - Gdy w życiu pojawia się trudne doświadczenie, wtedy możemy dostrzec małość własnej wiary. Pozostaje nam wówczas wołać: "Panie ratuj mnie!". To wołanie jest wyrazem pokory i prawdy o samym sobie. Niech to wołanie Piotra będzie w nas obecne. Niech będzie z nami także w chwilach powodzenia, dostatku i pomyślności. To nie one nas zbawiają, tylko Jezus - mówił do zgromadzonych.
Wskazał także, że sprostać temu zadaniu możemy tylko wówczas, gdy będziemy słuchać Słowa Bożego i wypełniać je, trwać na modlitwie, przystępować do sakramentów, pomagać potrzebującym, przebaczać winowajcom i modlić się z nieprzyjaciół.
- Maryjo, módl się za nami. Niech całe nasze życie będzie wołaniem do Twojego Syna: "Panie ratuj mnie. Panie wybaw mnie od zła wszelkiego". A nawet wtedy, gdybym zapomniał, lub zlekceważył to wołanie, to Ty, Maryjo wołaj do swego Syna, abym nie zginął, ale miał życie wieczne - modlił się na zakończenie.
Trwająca ponad dwa tygodnie pielgrzymka to dla uczestników ogromne wyzwanie. Jak sobie z nim poradzili?
- W pielgrzymce idę po raz trzeci. Za każdym razem jest to dla mnie wyjątkowe przeżycie. Dotyczy to zarówno spraw duchowych, jak i doświadczenia wspólnoty. Bardzo się cieszę, że i w tym roku udało mi się dotrzeć na Jasną górę, choć przyznam, że nie było łatwo - mówi Grażyna Bokuniewicz.
- Do Maryi niosłam intencje swoje i bliskich mi ludzi. Był taki moment, że z powodów zdrowotnych chciałam zrezygnować. Dzisiaj cieszę się, że wytrwałam - dodaje kobieta.