Młody gdynianin wyszedł z propozycją realizacji projektu, który uhonorowałby zasłużonych dowódców początku II wojny światowej - admirała Józefa Unruga i gen. Stanisława Dąbka.
- Stoi u nas pomnik Eugeniusza Kwiatkowskiego czy Antoniego Abrahama, ale nadal nie zostali upamiętnieni ci, którzy kierowali obroną Wybrzeża we wrześniu 1939 roku - mówi Paweł Borkowski, pomysłodawca.
Pomnik, według wstępnych planów, miałby stanąć na Obłużu, na skwerze im. Ireny Kwiatkowskiej, który znajduje się w sąsiedztwie ul. płk. Stanisława Dąbka. Pomysłodawca chciałby, aby monument przypominał ten z gdańskiego Parku im. Ronalda Reagana.
- Miałyby to być rzeźby w skali 1:1 przedstawiające admirała i generała, którzy pochylają się nad mapami Kępy Oksywskiej i planują kolejne ruchy wojsk obrony Wybrzeża - mówi pan Paweł.
Jak przyznaje Tomasz Miegoń, dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, zarówno adm. Józef Unrug i gen. Stanisław Dąbek byli postaciami wybitnymi. - Gen. Dąbek, który do miasta przyjechał na kilka tygodni przed wybuchem II wojny światowej, prowadził aktywną obronę Gdyni. Kiedy sytuacja mocno się już zaogniła, pułkownik wydał rozkaz o opuszczeniu centrum Gdyni i przejściu na Kępę Oksywską. Uchroniło to miasto przed znacznymi zniszczeniami - wyjaśnia dyrektor.
- Dodatkowo organizowano aktywne wypady zaczepne, tzw. wycieczki nocne. Polacy zakradali się pod niemieckie pozycje i atakowali z zaskoczenia. W pewnym momencie udało się nawet zdobyć część Wolnego Miasta Gdańsk. Obrońcy wykazywali się olbrzymią inwencją - dodaje T. Miegoń.
Dąbek został ranny 19 września 1939 roku w czasie walk na Kępie Oksywskiej. - Zginął od samobójczego strzału - wyjaśnia T. Miegoń. Po ekshumacji z tymczasowego grobu, w którym został pochowany w 1939 roku, spoczął na cmentarzu Obrońców Wybrzeża w Gdyni-Redłowie
Natomiast admirał Unrug miał olbrzymi wpływ na tworzenie Marynarki Wojennej i etosu marynarza II RP. - Osobiście doglądał budowy Portu Wojennego na Oksywiu, gdzie następnie z Pucka przeniósł komendę - mówi dyrektor.
Kiedy wybuchła wojna, dowodził flotą i obroną Wybrzeża. Stacjonował na Helu, gdzie bronił się do 2 października. - W czasie niewoli wykazał się męstwem i honorem. Odmówił objęcia stanowiska w Krigsmarine, a z Niemcami rozmawiał przez tłumacza. Miał wówczas stwierdzić, że języka niemieckiego zapomniał 1 września 1939 roku - dodaje T. Miegoń.
Po zakończeniu wojny nie zdecydował się na powrót do kraju - osiadł we Francji, gdzie zmarł w 1973 roku.
Pomysłodawca przedsięwzięcia postanowił, że pośmiertnie mianowany na stopień generała brygady Dąbek oraz adm. Unrug zasługują na szczególne upamiętnienie i wyszedł z inicjatywą budowy pomnika.
- Byli blisko związani z Gdynią, ale pamięć o nich zaciera się w świadomości mieszkańców. Pomnik byłby podziękowaniem za ich postawę, a może skłoniłby do refleksji i poznania historii najbliższego otoczenia - mówi.
Pan Paweł zgłosił swój pomysł do budżetu obywatelskiego. Niestety, nie udało się uzyskać wystarczającej liczby głosów, ale to nie zniechęca młodego gdynianina. - Zgłaszają się osoby, które popierają inicjatywę i chcą się w nią włączyć, m.in. Stanisław Szwechowicz, znany trójmiejski rzeźbiarz, a także osoby indywidualne i organizacje - wyjaśnia.
Dodatkowym bodźcem do działania stała się informacja o przygotowaniach do sprowadzenia prochów adm. Unruga do Polski. Admirał, jesienią tego roku, miałby zostać pochowany w specjalnie zaprojektowanej Kwaterze Pamięci na Oksywiu obok jego podwładnych, m.in. zamordowanych komandorów - kadm. Stanisława Mieszkowskiego, kadm. Jerzego Staniewicza i kmdr. Zbigniewa Przybyszewskiego.
Inicjatywę śledzić można na facebookowym profilu: "Jestem z Gdyni".
Więcej o inicjatywie w 5. numerze "Gościa Gdańskiego" na 4 lutego.