- Człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, które daje mu Bóg. Nasza pamięć o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, łączy się z przeżywaną dzisiaj Niedzielą Miłosierdzia. Potrzebujemy go zarówno my, którzy jesteśmy na ziemi, jak i ci, którzy są już po drugiej stronie - mówił ks. kan. Krzysztof Czaja.
Od Mszy św. w kościele Niepokalanego Serca Maryi rozpoczęły się gdyńskie obchody 8. rocznicy tragedii smoleńskiej. W uroczystości uczestniczyli m.in. Dariusz Drelich, wojewoda pomorski, Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni, europarlamentarzystka Anna Fotyga oraz posłowie Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Małgorzata Zwiercan i Marcin Horała. Nie zabrakło także przedstawicieli Związku Sybiraków oraz innych stowarzyszeń i organizacji patriotycznych. Polską armię reprezentowali m.in.: adm. Krzysztof Jaworski, dowódca 3. Flotylli Okrętów, kmdr prof. Tomasz Szubrycht, rektor komendant AMW, oraz kmdr Jarosław Wypijewski, komendant gdyńskiego Portu Wojennego.
Eucharystii przewodniczył ks. Czaja, proboszcz parafii. W homilii podkreślił ogromną potrzebę jedności wszystkich Polaków. - Musimy dbać o to, żeby takie pomniki i epitafia jednoczyły, a nie dzieliły. Chrystus po zmartwychwstaniu każde swoje spotkanie z apostołami rozpoczyna od słów: "Pokój wam". Dość niesnasek, kłótni i awantur - mówił ks. Czaja. Nawiązując do słów Jezusa: "Jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam", podkreślił także, że wszyscy jesteśmy posłani do tego, by wprowadzać pokój. Zaznaczył także, że potrzeba jedności nie może nas zwolnić od troski o prawdę. - Trzeba strzec narodowej pamięci. To jest nasz narodowy skarb - mówił ks. Czaja.
- Chciałam złożyć serdeczne "Bóg zapłać" parafii i pracującym tu kapłanom. Jesteście kustoszami pamięci - mówiła Anna Fotyga ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Druga część uroczystości odbyła się u stóp znajdującego się na ścianie świątyni epitafium smoleńskiego. Był to także czas na okolicznościowe przemówienia. - Były chwile, gdy pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej nie była łatwa. Często związana była z wystawieniem się na szyderstwo i poddaniem się ostracyzmowi. Bywało też, że zamykała szanse rozwoju zawodowego, jeżeli ktoś z tą pamięcią się utożsamiał - mówił M. Horała. Poseł zaznaczył, że zmiany, jakie zaszły w naszej ojczyźnie, nie mogą zwolnić Polaków z obowiązku pamięci o ofiarach katastrofy. - Polskość nie może być czymś, co z szacunkiem składane jest do muzeum. Polskość, polska tożsamość i pamięć muszą być ciągle żywe. A nie ma większego ich komponentu niż pamięć o katastrofie smoleńskiej. Musimy o niej stale przypominać. Nie tylko dlatego, by wypełnić zobowiązania wobec tych, którzy tam polegli. Ale także dlatego, by wypełnić zobowiązania wobec nas samych i pokoleń, które przyjdą po nas - zaznaczył. - Śp. prof. Lech Kaczyński zostawił nam wielki testament do wypełnienia. Testament pracy, walki i dbania o wolną, silną, suwerenną i solidarną Polskę. Temu wyzwaniu sprostać musi silna, żywa wspólnota narodowa - dodał M. Horała.
- Bardzo brakuje nam w tych trudnych czasach śp. prezydenta Kaczyńskiego. Jego odejście jest luką, którą będziemy musieli zapełniać przez całe lata. Był nie tylko osobą, która wiedziała, co trzeba robić. Wiedział, jak to należy robić. Zapewne minie wiele lat, zanim wychowamy ludzi o takim formacie, jak wielu z tych, którzy zginęli w tej katastrofie - mówiła A. Fotyga. - Znałam niemal wszystkich uczestników tego fatalnego lotu. Nie wszystkich mogłabym nazwać swoimi przyjaciółmi. A przecież stał się pewien cud. Stając na baczność w apelach poległych, modlimy się za nich wszystkich. I za naszych przyjaciół, i za tych, którzy za życia nie byli nam szczególnie bliscy. To wielka wartość tej modlitwy - dodała.
Na zakończenie pod epitafium smoleńskim złożono wieńce i kwiaty.