Nowy numer 38/2023 Archiwum

Nie drzemy pierza...

Kiedy zaczynali w 2011 roku, wiele osób pewnie zastanawiało się, po co. Dziś świadomość jest większa, ale nadal muszą tłumaczyć, że nie wychowują kur domowych.

Gmach Niepublicznej Szkoły Podstawowej dla Dziewcząt „Fregata” znajduje się w Gdańsku-Oliwie, niedaleko archikatedry. I chociaż budynek przypomina inne w tej okolicy, mieszcząca się w nim placówka jest wyjątkowa, bo jedyna w całym Gdańsku. Nadal spotykają się z opinią, że szkoła dla dziewcząt utrwala stereotypowy obraz kobiety – zachęca do dbania o dom i poświęcenia się rodzinie. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Bo na lekcjach nie drą pierza.

– Na zajęciach języka polskiego uczennice programują, na historii i matematyce konstruują, dużo rozmawiają w różnych językach (po polsku, angielsku, łacinie, hiszpańsku, niemiecku czy kaszubsku). Dzięki temu, że nie rywalizują z kolegami, są odważniejsze, bardziej zaangażowane i skupione na nauce, a ze względu na jednorodną grupę czas na przekazywanie wiedzy i kształtowanie umiejętności można bardzo efektywnie wykorzystać – mówi Katarzyna Przybył-Tamowicz, dyrektor.

W codziennej pracy wychowawczo-dydaktycznej z uczennicami szczególną uwagę zwraca się na wykorzystanie ich potencjału do pracy nad sobą. Bo dziewczyny wymagają zachęty, dodawania odwagi, żeby uwierzyły w siebie. „Fregata” to również motywowanie do nieszablonowego myślenia, zadawania pytań, przeprowadzania eksperymentów, debat w klasie, zachęcanie do sprawdzania swoich zdolności we współpracy z innymi. Wszystko po to, żeby uczennice, kończąc naukę, były przygotowane intelektualnie, fizycznie, psychicznie i duchowo do radzenia sobie i z sukcesami, i z trudnymi wyzwaniami, a nawet porażkami w każdym aspekcie życia. Dba się tutaj również o odwagę i entuzjazm do zdobywania wiedzy, zwłaszcza z matematyki i przedmiotów przyrodniczych. – Mało kto wie, że o 30 proc. więcej absolwentek ze szkół żeńskich wybiera studia na kierunkach STEM (nauki przyrodnicze, techniczne, inżynieryjne, matematyka) w stosunku do absolwentek szkół koedukacyjnych. A to dlatego, że uczennice nie stawiają sobie ograniczeń w realizacji swoich zawodowych aspiracji, gdyż nie mają doświadczenia bycia wyprzedzanymi przez kolegów – dodaje dyrektor.

We fregatowym modelu edukacji niezastąpioną rolę pełnią rodzice i nauczyciele. Dlatego wiele miejsca poświęca się ścisłej zależności między wychowaniem w domu i w szkole. – Tutor, czyli opiekun, to osoba, która ma ścisły kontakt z rodzicami i swoimi podopiecznymi. W ciągu roku odbywają się trzy spotkania z obojgiem rodziców, w czasie których rozmawiamy o tym, jak dziecko funkcjonuje w domu i w szkole. Wymieniamy się spostrzeżeniami dotyczącymi m.in. nauki, rozwoju uczennicy. Wspólnie szukamy rozwiązań, cieszymy się z sukcesów – mówi Paulina Cieniewicz, nauczycielka. Podkreśla, że dzięki temu zarówno dzieci, jak i rodzice mają poczucie bezpieczeństwa. – W czasie tych spotkań można zapytać o wszystko – od postępów w nauce, po zachowanie. Uczennice również wiedzą, że z każdym kłopotem mogą się zgłosić do swojego opiekuna. To jest przyjaźń, ale bez poufałości – wyjaśnia.

Do „Fregaty” zaproszone są wszystkie rodziny, bez względu na statu materialny. – Robimy wszystko, aby ten model edukacji dostępny był dla każdego – podkreśla dyrektor. Rodzice aktywnie włączają się w realizację różnych przedsięwzięć. – To m.in. Orszak Trzech Króli, spotkania dla matek w ramach klubu „MaMy dzieci” oraz spacery „ChodźMy z Fregatą”. Są to imprezy otwarte, w których mogą wziąć udział także rodzice spoza szkoły – wyjaśnia dyrektor. Arkadiusz Duchliński ma pięcioro dzieci. Trzy córki są uczennicami „Fregaty”, a on – jednym z organizatorów „Wyprawy ojców z córkami”. – Wielu z nas zapomina, że jesteśmy dla córek pierwszym wzorcem. To, jak my je traktujemy i spędzamy z nimi czas, będzie skutkowało tym, jakich one mężczyzn będą szukały w przyszłości – mówi ojciec. Ich przepis na wyprawę jest prosty – namiot, wygodne buty, plecak i... park krajobrazowy. – Tu chodzi o budowanie relacji, które w przyszłości zaowocują tym, że nasze córki zawsze będą wiedziały, że mogą się do nas zwrócić – przyjść, pogadać i poradzić się – mówi pan Arek. Z roku na rok grupa się powiększa. Zabierają również ojców spoza „Fregaty”. – Chociaż jedziemy grupą, tak naprawdę mamy mnóstwo czasu, który poświęcamy tylko naszym dziewczynom – podkreśla pan Arek. – W skansenie w Klukach pani w kasie zapytała: „A gdzie są mamusie?”. Nie mogła zrozumieć, że ojcowie też chcą spędzić czas ze swoimi córkami i potrafią się nimi zaopiekować – mówi ojciec.

Więcej informacji na temat szkoły znaleźć można na www.szkoladladziewczat.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast