O przygotowaniach rozpoczynających się już we wrześniu, codziennym świadectwie wiary i fenomenie gromadzącym tysiące ludzi mówią Alicja i Mirosław Mrozowie, współorganizatorzy gdańskiego OTK.
Ks. Rafał Starkowicz: Orszaki Trzech Króli co roku gromadzą tłumy. Co jest powodem tak wielkiej ich popularności?
Alicja Mróz: Myślę, że człowiek nosi w sobie ogromną tęsknotę, wręcz głód spotkania z Panem Bogiem, a zarazem z Jego miłością. Mirosław Mróz: Co roku rozdaję korony uczestnikom orszaku. Są wśród nich i tacy, którzy nie zamierzają się modlić czy też śpiewać kolęd. Zdarza się nawet, że w jakiś sposób wyrażają swoją dezaprobatę, gdy naszą drogę rozpoczynamy modlitwą. Ale idą. Z koronami na głowie. Dochodzą do żłóbka, oddają pokłon Dziecięciu. Dotykamy tu tajemnicy ludzkiego serca i działania w nim Pana Boga. Zawsze jest jakiś posiew, który – mam taką głęboką nadzieję – wyda plony. Dzisiaj wielu ludzi z racji przeszkód życiowych ma problemy z przystępowaniem do sakramentów. Zmienia się model życia. Wielu rodziców nie może dać dzieciom przykładu w tej dziedzinie. A orszak przygarnia wszystkich i daje pewną namiastkę doświadczenia spotkania z Panem Bogiem. Po liczbie rozdanych koron mogę ocenić, że w wydarzeniu co roku uczestniczy ok. 15 tys. osób.
Często mówi się, że orszaki są rodzajem manifestacji wiary...
A.M.: Dzisiaj w przestrzeni publicznej manifestują przeróżne, często egzotyczne środowiska. My także mamy odwagę, by zamanifestować to, że przynależymy do Kościoła, że Chrystus jest dla nas ważny. Że chce się narodzić w naszych sercach. W gruncie rzeczy święto Trzech Króli jest objawieniem Chrystusa pogańskiemu światu. Naszą motywacją jest pokazanie tego, że On i dzisiaj ratuje nas z naszego pogaństwa. Wychodzimy z tym objawieniem na ulice także i po to, by pokazać ludziom wierzącym, że nie są sami. Dzisiaj wielu czuje samotność w doświadczeniu wiary. Trzeba stworzyć im warunki, by mogli tę wiarę przeżyć w wymiarze wspólnotowym.
Potrzeba odwagi, by dzisiaj przyznawać się do Chrystusa?
M.M.: Często widzę osoby, które, jadąc np. tramwajem, ukradkiem odmawiają Różaniec. Ważne jest, byśmy nie wstydzili się naszej wiary. Orszak jest dla nas momentem, kiedy się jednoczymy. Nie tylko mówimy naszym dzieciom, co jest ważne. One widzą naszą pracę. Że tatuś szykuje liny, innego dnia transparenty, przygotowuje miecze dla rycerzy, mamy szyją stroje dla dzieci i dam dworu... Rodzice dzieci z naszej szkoły przygotowania do orszaku rozpoczynają już we wrześniu. Trzeba zadecydować, kto będzie królem, w jaki sposób zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom. To ogromna praca. Robimy to ze stowarzyszeniem SUM. Pomaga nam miasto, ale dbamy o to, by była to impreza katolicka. Dlatego zawsze rozpoczynamy od modlitwy.
Jakie były początki gdańskiej edycji wydarzenia?
M.M.: Pierwszy orszak organizowany był w roku, gdy uroczystość Objawienia Pańskiego została uznana dniem wolnym od pracy. Odbył się w parku oliwskim, a za zadanie miał zjednoczenie rodziców i uczniów szkoły Fregata. Później uzyskaliśmy zgodę miasta na organizowanie orszaku na Starówce. Od tego czasu wzrasta liczba jego uczestników. Co ciekawe, wzrasta także liczba obcokrajowców, którzy uczestniczą w imprezie. Biorą korony i idą. Gdański orszak jest, zwłaszcza dla Skandynawów, jakimś znakiem zapytania. Ich obecność na orszaku na pewno nie jest przypadkiem.
Dlaczego to właśnie Fregata zapoczątkowała na Wybrzeżu organizowanie OTK?
A.M.: Można powiedzieć, że jest to szkoła rodzin. Rodzice bardzo angażują się w jej działania. W środowisku Fregaty jest miejsce dla wszystkich, którzy nie chcą być anonimowi w Kościele. Jesteśmy z różnych wspólnot, ale duch i wartości są te same. To także skłania nas do podejmowania działań ewangelizacyjnych...
W dzisiejszych czasach potrzebna jest ewangelizacja podejmowana przez świeckich?
A.M.: To działanie niezbędne. Ale najbardziej potrzebne są świadectwo życia i dawanie przykładu. Nasze życie ma być świadectwem, że możliwe jest zaufanie Bogu, nieustanne podejmowanie trudu przebaczania i bycie radosnym pośród trudności. Nasza ewangelizacja ukazuje także źródło, z którego czerpiemy. Ale zawsze najpierw powinno być życie, dopiero później słowo, które jest dopełnieniem świadectwa. Bo to miłość ukazuje sens życia.
Co zatem jest głównym przesłaniem orszaków?
M.M.: Orszak to jasełka uliczne, które mają pokazać, że Pan Jezus się narodził, i że jesteśmy powołani do królowania. Że już jesteśmy zbawieni przez ofiarę Chrystusa. Mamy swoją królewską godność. To ciekawe, że podczas tego marszu ludziom udziela się świąteczna atmo- sfera. Tu nie czuje się ani zimna, ani zmęczenia.