O doświadczeniu żałoby, łzach radości i leczącej roli porozumienia serc opowiada ks. Jan Uchwat, opiekun Wspólnoty Rodziców po Stracie Dziecka.
Ks. Rafał Starkowicz: W jaki sposób został Ksiądz opiekunem wspólnoty?
Ks. Jan Uchwat: Towarzyszę rodzicom od pierwszych chwil jej istnienia. W 2009 r. zostałem poproszony, by odprawić dla nich Mszę św. Dwie z założycielek znałem już wcześniej z czasu, kiedy posługiwałem w parafii na gdańskim Przymorzu. To była druga Msza odprawiona dla tej wspólnoty.
Miały do Księdza spore zaufanie...
Nigdy ich o to nie pytałem. (uśmiech)
Jak właściwie powstała ta wspólnota?
U początku jej istnienia spotkały się trzy panie, z których każda przeżyła stratę dziecka. Doszło do tego w zupełnie różnych sytuacjach. Wszystkie jednak szukały pomocy, ale nie znalazły odpowiednich struktur. Nie znając się nawzajem, zaczęły pisać na ogólnopolskich forach internetowych. Poznały się właśnie tam, w wirtualnej rzeczywistości. Okazało się, że praktycznie są sąsiadkami. Postanowiły więc zorganizować coś dla osób, które miały podobne doświadczenia. Chciały też, by rozwiązanie ich problemów dokonało się z towarzyszeniem Bożego światła. Zaczęły od Mszy św.
Ile osób obecnie liczy wspólnota?
Nie prowadzimy takich statystyk. Mogę jednak powiedzieć, że na odprawianą co dwa miesiące Mszę św. przyjeżdża pomiędzy 100 a 200 osób. To grupa, której skład się zmienia. Nie mamy listy ani zapisów. Przychodzą ci, którzy tego potrzebują. Jest oczywiście trzon grupy – ludzie, którzy są z nami już bardzo długo. Większość z nich przeżyła już żałobę po stracie lub jest w jej kolejnych etapach. Teraz chcą pomagać innym...
Ta żałoba kiedyś się kończy?
Żałoba jest procesem. Ona rzeczywiście w pewnym momencie się kończy. Ale świadomość rodzica, że ma dziecko, które przeszło do wieczności, towarzyszy mu do końca. To zmienia całą perspektywę postrzegania świata.
Co takiego uczestnikom spotkań proponuje wspólnota?
Stawiamy na leczącą moc sakramentów świętych. Centralnym punktem spotkań jest zawsze Msza św. Jest celebrowana w swoistym tempie, bez najmniejszych oznak pośpiechu, jaki niesie dzisiejszy świat. Zwracamy ogromną uwagę na wszystkie znaki. Kadzidło, kwiaty – to wszystko podkreśla piękno Boga i ułatwia przeżywanie Jego obecności. Podczas Mszy zawsze dajemy uczestnikom okazję do spowiedzi świętej. Dbamy, by w konfesjonałach czekali na nich nieprzypadkowi księża. Później odbywa się spotkanie. Można posiedzieć przy kawie i herbacie, porozmawiać z osobami, które doświadczyły podobnego bólu. Albo zwyczajnie pomilczeć w otoczeniu ludzi, którzy rozumieją to doświadczenie.
Na spotkanie przy kawie przychodzą wszyscy uczestnicy Mszy św.?
Mimo że wszystko odbywa się tu w wielkim szacunku dla innych, ludzie nie zawsze są na to gotowi. Dojrzewają do tego, by móc o swoim bólu rozmawiać.