W Sali BHP na terenach stoczniowych, w przededniu rocznicy katastrofy smoleńskiej, kilkadziesiąt osób spotkało się na debacie poświęconej Annie Walentynowicz, która poległa 9 lat temu w drodze do Katynia. W dyskusji zorganizowanej przez gdański oddział IPN udział wzięli historycy, biografowie Anny Walentynowicz oraz Janusz, jej syn.
Spotkanie rozpoczął prof. dr hab. Mirosław Golon, dyrektor gdańskiego IPN, który przypomniał, że 2019 rok Sejm RP ustanowił Rokiem Anny Walentynowicz. Podkreślił zasługi działaczki Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża dla utworzenia wielkiego ruchu "Solidarności" oraz odzyskania przez Polskę niepodległości.
Profesor Sławomir Cenckiewicz, biograf stoczniowej spawacz i suwnicowej, mówił, że Anna ogromnie przyczyniła się do powstania związku. - Jej rola w wydarzeniach Sierpnia '80 roku jest niebywała. Słusznie Donald Tusk i Krzysztof Wyszkowski powiedzieli, że jest matką Solidarności. Można powiedzieć, że to ona była Solidarnością i o nią, o jej prawa związek walczył u swego zarania - mówił.
Głos w debacie zabrał także Janusz, syn Anny Walentynowicz, który w emocjonalny sposób wspominał życie prywatne matki i ich relacje. - Była najlepszą matką, która dbała o mnie najlepiej jak tylko można sobie wyobrazić. Całe życie. Gdy w 1987 r. na skutek prowokacji ORMO znalazłem się w więzieniu, przyjechała do mnie na widzenie i powiedziała, że nie mam się niczym martwić - wspominał wzruszony Janusz Walentynowicz. Tematami debaty były też początki Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i Solidarności oraz konflikt Anny z Lechem Wałęsą.
Pełne emocji były relacje Jana Karandzieja, przyjaciela Anny z czasów WZZ, oraz Anny Baszanowskiej, która wspomniała ostatnią rozmowę telefoniczną z Anną Solidarność w noc przed wylotem do Smoleńska. - Cieszyła się jak dziecko, że będzie mogła złożyć wieniec, który sama przegotowała. Ta śmierć w obliczu jej postępującej choroby była dla niej nagrodą. Ania uwolniła się od cierpienia i odeszła w znakomitym towarzystwie - mówiła A. Baszanowska.