Młodzież związana z parafiami zmartwychwstańców z całej Polski zebrała się w Gdańsku. Od ponad ćwierćwiecza zgromadzenie organizuje spotkania, na których łączy modlitwę i adorację z muzykowaniem i sportem.
Majowe 26. MiniEmaus w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Gdańsku-Strzyży było dorocznym świętem młodych ludzi. Zakonnicy przez cały rok prowadzą formację młodzieży w parafiach polskiej prowincji zgromadzenia dla różnych grup. Są to schole, zespoły muzyczne, oazy i Liturgiczna Służba Ołtarza. A w długi majowy weekend wszystkie grupy z Polski i zagranicy zjeżdżają na doroczne spotkanie. To okazja do zaprezentowania swoich talentów muzycznych, ale też – co najbardziej dopinguje młodych – możliwość sportowej rywalizacji. Są turnieje piłki nożnej, siatkówki, koszykówki i lekkoatletyka. Piłkarskie pojedynki parafii z Polski i pokazowy mecz księży z ministrantami i lektorami jest wydarzeniem, którym przez kolejny rok żyją młodzi w swoich miejscach. – Faktycznie, udało nam się stworzyć spotkanie, które dla młodych ludzi związanych z naszym zgromadzeniem jest niemal kultowe. Są emocje i rywalizacja, która ich napędza do rewanżu, jednak to wszystko jest zdrowe i oparte na głębokim szacunku dla rywala, ale przede wszystkim kolegi, bliźniego, uczestnika wspólnoty – mówi ks. Krzysztof Swół CR, prowincjał prowincji polskiej zgromadzenia.
Wspólnota rywali i braci
Spotkanie w Gdańsku rozpoczęła uroczysta Msza św., którą odprawił w świątyni na gdańskiej Strzyży bp Zbigniew Zieliński w koncelebrze z ks. Paulem S. Voisinem, generałem zgromadzenia zmartwychwstańców, i ks. Swółem oraz grupą kapłanów z polskich i zagranicznych parafii zakonnych. Homilię wygłosił bp Zieliński, który mówił o wartości życia i potrzebie wspólnoty. – Dziś przyjechaliście tutaj, by zauważyć, jak wiele jesteście warci ze względu na to, co robicie, jak żyjecie, co myślicie. Jesteście zaangażowani w pogłębianie swojej wiary. Tworzycie wspólnotę. Nie żyjecie tylko dla siebie, ale też dla innych. Życzę wam, byście tę wartość jeszcze bardziej w sobie odkryli i ją pogłębili. I potrafili dzielić się tym z innymi – dodał biskup. Wspólnotę 26. edycji MiniEmaus stanowiło ponad 400 ministrantów, lektorów i dzieci ze scholek parafialnych. Co ich motywuje do corocznego przyjazdu na spotkanie?
Pani Edyta, która koordynowała w czasie tegorocznej edycji przygotowanie posiłków, dostrzega niezwykłą siłę tej wspólnoty. – Jestem mamą, moja córka też wielokrotnie wyjeżdżała na MiniEmaus. To niezwykłe spotkanie w dzisiejszych czasach, gdy młodzi są wygodni, nie wystawiają nosa spoza swojego smartfona. Myślę, że oni ładują tutaj duchowe akumulatory. Potrzebują tego. W tym pędzącym świecie, zalewani informacjami, ciągle „online”, chcą być razem, poczuć się dobrze i bezpiecznie. Spotkać drugiego człowieka – mówi. Dla młodych największą atrakcją jest rywalizacja. – Czeka się na MiniEmaus cały rok i przygotowuje do meczów piłki nożnej. Pamiętasz, z jaką drużyną grałeś, z kim przegrałeś i chcesz się odegrać. Jak w poważnych ligach czy turniejach – mówi Mateusz z Poznania. Zakonni opiekunowie widzą w MiniEmaus realizację charyzmatu zgromadzenia. – To jest właśnie nasza praca nad zmartwychwstaniem społeczeństwa. Ja dzięki MiniEmaus coraz bardziej zbliżałem się do Boga. Aż powołał mnie do kapłaństwa – mówi ks. Piotr Gastoł, koordynator tegorocznej edycji spotkania.
Bóg jest tu
Ale nie tylko boisko, bieżnia i występy parafialnych scholi są atrakcjami spotkania. Jest też czas na koncerty profesjonalnych wykonawców. W ubiegłorocznej edycji wystąpił na poznańskiej Wildzie chór Gospel Joy. W tym roku w sanktuarium na Strzyży zameldował się ks. Jakub Bartczak, raper w sutannie. Żywiołowy koncert porwał do tańca i wspólnych śpiewów zgromadzoną młodzież, kapłanów i odwiedzających sanktuarium. Ale solą tego wieczoru były świadectwa uczestników koncertu. – To był czas, który, mam nadzieję, zostanie nie tylko w mojej pamięci. Kiedy 4-letnia dziewczynka daje świadectwo o wierze swoich rodziców, jesteś wzruszony szczerością. Ale kiedy nastolatka mówi, że nawróciła się, zmartwychwstała dzięki MiniEmaus i teraz walczy modlitwą o swego ojca alkoholika, masz pewność, że Bóg jest tu. I działa – mówi ks. Bartczak.