Abp Sławoj Leszek Głódź przewodniczył Mszy św. dziękczynnej z okazji jubileuszu 70-lecia istnienia parafii św. Stanisława Kostki w Gdyni.
Pragniemy podziękować Bogu i ludziom za dar naszej parafialnej wspólnoty, za otrzymane łaski na przestrzeni tych dziesięcioleci oraz prosić przez wstawiennictwo naszego patrona św. Stanisława Kostki o błogosławieństwo na kolejne lata - mówił o. Janusz Warzocha SJ, proboszcz parafii.
Homilię wygłosił metropolita gdański. - Spotykamy się dziś, aby z jednej strony świętować 70-lecie parafii prowadzonej przez ojców jezuitów, a z drugiej - by popatrzeć w przyszłość. Jesteśmy bowiem wspólnotą Kościoła - mówił hierarcha. - Dla Jezusa ważna jest nie tyle doskonałość moralna, perfekcjonizm duchowy, ile pokora, szczera skrucha, potrzeba nawrócenia, zmiana myślenia. Czasami wydaje nam się, że nawrócenie jest procesem łatwym, a prawdziwe nawrócenie polega na oddaniu Bogu swego serca przepełnionego miłością. I tak było w życiu św. Stanisława Kostki. W jego zawołaniu: "Do wyższych rzeczy zostałem stworzony i dla nich pragnę żyć" wybrzmiewa, że oddał się Bogu całkowicie - wyjaśnił metropolita.
Arcybiskup przypomniał, że już w 1926 r. bp Wojciech Okoniewski, biskup chełmiński, a także miejscowy dziekan ks. Teodor Turzyński pragnęli, aby polski Kościół katolicki wsparty został na Pomorzu przez silne duszpasterstwo oparte na edukacji i prowadzone przez Towarzystwo Jezusowe. - Gdynia w latach 20. i 30. XX w. rozwijała się bardzo szybko. Założenie placówki duszpastersko-edukacyjnej w mieście wymagało pokonania wielu trudności, stąd dopiero w 1935 r. jezuici tutaj zagościli - mówił metropolita. - Projekt placówki przewidywał szkołę powszechną, gimnazjum, liceum, konwikt obliczony na 80 wychowanków oraz kościół, który zdołałby pomieścić 2 tys. osób. Jezuici oraz tutejsza ludność, dzień za dniem, starali się zbliżyć do Boga. Tym ważniejsza była misja Towarzystwa Jezusowego nakierowanego na pracę duszpastersko-edukacyjną - podkreślił arcybiskup.
- Praca ta została brutalnie przerwana w 1939 r. wymordowaniem 9 z 10 tutejszych jezuitów na czele z ówczesnym przełożonym o. Józefem Koneweckim SJ. Ta męczeńska śmierć gdyńskich jezuitów łączy ich nie tylko z bł. s. Alicją Kotowską, ale także ze wszystkimi ofiarami Piaśnicy i Stutthofu - mówił metropolita.
Arcybiskup podkreślił, że lata wzmożonej pracy jezuitów w Gdyni pozwoliły wykrystalizować się wspólnocie. - Otaczamy modlitwą wszystkich kapłanów - tych obecnych oraz tych, którzy odeszli już do Boga. Szczególnie wspominam o. Floriana Pełkę SJ, którego znałem wiele lat. I chociaż nastały czasy burzliwe, kiedy depcze się Boga, neguje się człowieczeństwo, humanizuje się zwierzęta, a animalizuje się człowieka, to macie wspaniałego patrona - św. Stanisława Kostkę, z którego można brać przykład, gdyż do większych rzeczy jesteśmy wezwani, powołani i poświęceni - podkreślił arcybiskup.