Moim chrzestnym jest mój syn - historia pani Haliny, 70-latki, która przyjęła chrzest

- Na jednym ze spotkań ktoś powiedział, że ludzie w różnym wieku przyjmują chrzest. Niektórzy gdy czują, że śmierć się zbliża. Wszyscy popatrzyli na mnie, a ja się roześmiałam i odpowiedziałam, że mam nadzieję pożyć jeszcze ze 20-30 lat - mówi Halina Dąbrowska-Jagodzińska.

Przyzwyczailiśmy się, że do chrztu świętego rodzice przynoszą na rękach małe dziecko. Życie pisze jednak różne scenariusze. W środę 24 czerwca w archikatedrze oliwskiej do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, a więc chrztu, bierzmowania i Eucharystii przystąpiło 5 osób dorosłych. Wśród nich pani Halina.

Ateistyczne życie

- Urodziłam się w 1949 r. w Warszawie. Miałam jednego brata. Wychowywani byliśmy w duchu ateistycznym. Ojciec nie wierzył w Boga, a mama się do tego dostosowała i nie zajmowała żadnego stanowiska w kwestii wiary. Co ciekawe, oboje rodzice, urodzeni przed wojną, byli ochrzczeni i pochodzili z rodzin katolickich. Jak potoczyły się losy mojego ojca, z czego wynikał jego światopogląd, trudno mi powiedzieć. Wielokrotnie prezentował swoje materialistyczne i naukowe podejście do świata. Mama nie pracowała, a ojciec był wojskowym. To wiązało się z licznymi służbowymi przenosinami z miejsca na miejsce. Mieszkaliśmy w Warszawie, później przeprowadzaliśmy się do Lublina, Krakowa i Wałcza. Tam rozpoczęłam edukację w szkole podstawowej. Dla mnie naturalną rzeczą było to, że nie uczęszczam na religię, bo Boga nie ma. Nad tym, czy On jest, czy Go nie ma, zaczęłam się zastanawiać w czasie studiów. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że... nie wiem, czy Bóg istnieje - wspomina H. Dąbrowska-Jagodzińska.

Biblia na imieniny

W 2017 r. pani Halina na imieniny dostała od syna i synowej niespodziewany prezent - Biblię. - To był pomysł Marysi - podkreśla Tomasz Jagodziński. Skąd taka inicjatywa? - Duch Święty przez nią przemówił - mówi dzisiaj pani Halina. - Wraz z żoną mówiliśmy mamie o Panu Bogu - że kiedy chcemy posłuchać, co ma nam do powiedzenia, to najlepiej wziąć Pismo Święte, otworzyć w dowolnym miejscu i czytać. To się sprawdza - zaznacza Tomasz.

- Gdy zobaczyłam, że dostałam Biblię, postanowiłam posłuchać Tomka i Marysi. Otworzyłam Pismo Święte i zaczęłam czytać na głos: "Dawid właśnie tak sobie myślał: »Oto, czego się doczekałem za to, że na pustyni strzegłem wszystkiego, co należy do tego człowieka. Ja dbałem, żeby on nie poniósł żadnej szkody, i za to dobro on mi odpłacił taką niegodziwością«" (1 Sm 25,21). Kiedy to przeczytałam, przeraziłam się. Ten tekst był o mnie, pasował do mojej sytuacji życiowej. To mną wstrząsnęło. Wróciłam do domu z Pismem Świętym. Po kilku dniach zaczęłam szukać ponownie tego fragmentu. Wertowałam kartka po kartce. Teraz już dokładnie pamiętam, gdzie on jest - opowiada pani Halina.

Chrzest święty

W końcu pani Halina dojrzała do decyzji o przyjęciu chrztu. - Wiedziałam, że będzie rok przygotowań. Początkowo uroczystość miała odbyć się podczas Wigilii Paschalnej. Przez pandemię plany się zmieniły. Przyjęłam chrzest w środę 24 czerwca w archikatedrze oliwskiej. Udzielił mi go bp Zbigniew Zieliński. To była piękna uroczystość. Dawno nie byłam taka szczęśliwa - mówi H. Dąbrowska-Jagodzińska.

Chrzestnymi zostali syn Tomasz i synowa Maria.   Chrzestnymi zostali syn Tomasz i synowa Maria.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

- Ten moment przeżyłem niesamowicie. Mocno się wzruszyłem. To było zwieńczenie własnych pragnień. Czułem się, jakbym własne dziecko chrzcił. To jest trudne do opisania, bo jestem ojcem chrzestnym i świadkiem bierzmowania mojej mamy - mówi Tomasz.

Zechcą, to im opowiem

- Nie miałam jeszcze okazji pochwalić się, że przyjęłam chrzest św., ale niedługo zaproszę moich przyjaciół ateistów na imieniny. Wtedy chcę ich o tym poinformować. Nie wiem, jakie będą reakcje, bo nie chcę się z niczym narzucać. Jeżeli wyrażą zainteresowanie tematem, to wszystko im opowiem - mówi H. Dąbrowska-Jagodzińska.


Więcej o historii pani Haliny można przeczytać w 29. numerze "Gościa Gdańskiego" na 19 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..