Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Dogmat w obrazie

Potrzebne były zestaw pędzli, żółtko, pigment, białe wino i przede wszystkim modlitwa, by finalnie na desce zagościło oblicze Matki Bożej.

Jedna z sal gdyńskiej Szkoły Biblijnej na pół roku zamieniła się w prawdziwy warsztat. Przy stołach zasiedli uczestnicy kursu pisania ikon. Z wielką pasją, a także obawą o swoje artystyczne zdolności podjęli się próby stworzenia pierwszych wizerunków.

A zaczęło się tak...

– Na początku roku akademickiego zaproponowaliśmy słuchaczom nową inicjatywę – Szkołę Biblijną Plus. Była to propozycja rocznego kursu, w trakcie którego odbywały się wykłady nie tylko z Pisma Świętego, ale szeroko rozumianej teologii. W ostatnim semestrze poprowadziliśmy wykłady z symboliki ikon – wyjaśnia ks. Piotr Przyborek, dyrektor Szkoły Biblijnej Archidiecezji Gdańskiej.

Wykłady cieszyły się dużym zainteresowaniem wśród uczestników, którzy wyszli z inicjatywą, by nie tylko słuchać o ikonach, ale również spróbować swoich sił w ich pisaniu. – Tym sposobem rozpoczęliśmy pierwszy kurs przy naszej szkole – dodaje. Zajęcia prowadziła Krystyna Włodkowska, z wykształcenia historyk sztuki, z zamiłowania ikonopisarka. Ikonami zainteresowała się już na studiach. Ale sama teoria nie wystarczyła, chciała zacząć je pisać. Zdecydowała się na kurs u Grzegorza Prokopiuka, absolwenta teologii prawosławnej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, który od lat zajmuje się ikonografią. – Temat ikon zgłębiałam od strony historycznej, teologicznej i praktycznej. Takie podejście stanowi dla mnie całość. Bo trudno zaczynać malowanie ikon bez wiedzy na ich temat – tłumaczy pani Krystyna. Stąd także w trakcie kursu pisania najpierw była teoria, a dopiero później praktyka.

Pisać czy malować?

Ikonopisarka przyznaje, że ikona to dogmat wyrażony w kolorach. – Zawiera się w niej to, co w Piśmie Świętym, ale za pomocą obrazu. Możemy powiedzieć, że ikonę malujemy, ale pisanie ikon podkreśla sakralny charakter czynności – jest to głoszenie słowa Bożego, tylko za pomocą innego nośnika – wyjaśnia. Ksiądz Przyborek dodaje, że ikona to drzwi do rzeczywistości Bożej. – Ta rzeczywistość jest nieskończona. Stąd symbole w ikonach wprowadzają w świat kontemplacji – Boży świat – mówi kapłan. Bo pisanie ikon nierozerwalnie wiąże się z modlitwą. – Kurs to nie zajęcia plastyczne, gdzie finalnie powstać ma określony obraz. Kurs, poprzez modlitwę, która towarzyszyła uczestnikom, miał przybliżyć ich do Boga – wyjaśnia ks. Przyborek.

Winem i jajkiem

Zanim kursanci chwycili w dłonie pędzle i deski, trzeba było tradycyjnie przygotować farby. – Sami je mieszaliśmy, uzyskując temperę jajeczną, która jest połączeniem sproszkowanego pigmentu, wody, żółtka oraz białego wina – opisuje pani Krystyna. Na deskę przenosili oblicze Matki Bożej. – Ikony są niezwykłe, nawet sposób ich malowania ma swoją symbolikę. Bo wychodzimy od kolorów najciemniejszych, które stopniowo rozjaśniamy. To jest obraz drogi duchowej człowieka, którego Bóg wyprowadza z grzechu do światłości. Najbardziej niesamowitym momentem pisania jest malowanie oblicza, kiedy dana postać wyłania się z cienia. Na to przychodzi czas na końcu – wyjaśnia ikonopisarka.

Agnieszka Gawrońska, jedna z kursantek, przyznaje, że bardzo ucieszył ją moment, w którym jej dzieło zaczęło nabierać kształtów. Dodaje, że każda z napisanych na warsztatach ikon jest inna. – Chociaż przenosiliśmy je z tego samego szablonu, to różnią się. Bo każdy po swojemu prowadził pędzel i nakładał kolory. To sprawia, że każda z powstałych na kursie ikon jest wyjątkowa i niepowtarzalna – mówi pani Agnieszka. Jacek Gozdowski, z zawodu elektronik, podkreśla, że artystą nie jest, ale jego fascynacja ikonami jest tak duża, że podjął się próby samodzielnego pisania. – To ogromna szkoła cierpliwości. Na co dzień pracuję szybko i dużo, a ikony wymagają znacznego spowolnienia pracy i skupienia – mówi. Zapewnia, że na jednej napisanej ikonie nie poprzestanie.

Napisanie ikony było ogromnym marzeniem s. Renaty, nazaretanki. – Towarzyszyło mi ono przez wiele lat, ale zawsze rozmijałam się z jego realizacją – śmieje się. Przyznaje, że przy pierwszych liniach drżała jej ręka. – Emocje sięgały zenitu, a szczęścia nie da się opisać, bo ikona to niesamowita forma modlitwy – wyjaśnia. Chociaż warsztaty zakładały napisanie jednej ikony, s. Renata na jednej nie skończyła. Bardzo chciała napisać Matkę Bożą Pneumatoforę i się udało. Zrobiła to nawet w dwóch formatach. – W sumie napisałam trzy ikony. Dwie podaruję bliskim osobom, a jedna zostanie ze mną – mówi.

Ksiądz Przyborek nie wyklucza kolejnych edycji kursu. – Czas pokaże. Zachęcam do śledzenia strony internetowej Szkoły Biblijnej – mówi.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama