W Gdańsku miał miejsce uroczysty finał niezwykłego przedsięwzięcia, jakim jest Flis św. Jakuba, otwierający po wiekach zapomnienia drogę wodną do Santiago de Compostela, czyli Camino de Vistula.
Flisacy zacumowali przy gdańskim Żurawiu. - To dla nas ogromny zaszczyt - mówi Marcin Karasiński z Nadwiślańskiej Organizacji Turystycznej, pomysłodawca przedsięwzięcia. Na pokładzie repliki średniowiecznej łodzi typu nasuta, którą zwłaszcza na dolnej Wiśle transportowano dawniej towary - oprócz uczestników wyprawy - przypłynął niezwykły gość. A mianowicie figura św. Jakuba, która została wykonana przez Henryka Tomczaka.
Pretekstem do wyruszenia na rzeczny szlak jest trwający Rok Jakubowy. - Cała Polska i Europa kultywują dziedzictwo pielgrzymowania do Santiago de Compostela. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć pradawną drogę pielgrzymkową Camino de Vistula, która już w średniowieczu cieszyła się ogromną popularnością - wyjaśnia M. Karasiński. - Pielgrzymi wsiadali na statki, które przewoziły towary, m.in. z Krakowa do Gdańska, i docierali do tutejszego portu, gdzie przesiadali się na statki morskie, które kontynuowały dystrybucję dóbr w całej Europie. Jednym z przystanków był port w La Coruña, skąd pielgrzymom pozostawały tylko 3 dni pieszego marszu do Santiago de Compostela - dodaje M. Karasiński.
Podkreśla, że droga wodna była znacznie bezpieczniejsza, tańsza i szybsza. - Drogi lądowe w średniowieczu pozostawiały wiele do życzenia. Wystarczyło, że popadał deszcz i szlaki się rozmywały. Pieszemu pielgrzymowaniu towarzyszyło także zagrożenie ze strony rozbójników, którzy na pątników napadali. Dobrym obyczajem, przed wyruszeniem na pielgrzymkę, było spisanie testamentu. Źródła historyczne potwierdzają, że wierni bardzo często pielgrzymowali, korzystając z Camino de Vistula - wyjaśnia.
Figura przez kilka miesięcy pozostanie w Gdańsku - najpierw w bazylice Mariackiej, gdzie została uroczyście wprowadzona w czasie Mszy św. wieńczącej Flis św. Jakuba. Następnie przeniesiona będzie do kościoła odpustowego ojców kapucynów. - W przyszłym roku planujemy dalszy etap pielgrzymki, tym razem już do celu, czyli Santiago de Compostela. Wsiądziemy na statek morski, który zabierze nas do portu w La Coruña, skąd już pieszo udamy się do grobu św. Jakuba. Tam też figura zostanie poświęcona i wróci do Polski, by stanąć w kameralnej, tradycyjnej drewnianej kapliczce słupowej w Dobrzyniu nad Wisłą - podkreśla M. Karasiński.
Pomysłodawca rejsu ma nadzieję, że Flis św. Jakuba będzie początkiem przywrócenia świetności Camino de Vistula. - Liczymy na to, że ten szlak ożyje. Ta forma pielgrzymowania ma całe mnóstwo zalet. Na pokładzie znajduje się niewiele osób, stąd jest możliwość wyciszenia się, zebrania myśli, zastanowienia się nad swoim życiem. Rejs można również połączyć z formą turystyki kulturowej, bo na trasie znajdują się przepiękne miasta i wsie. To także okazja do odwiedzenia kościołów św. Jakuba, których nad Wisłą jest aż 15 - mówi M. Karasiński.
Więcej o Flisie św. Jakuba i Camino de Vistula w 35. numerze "Gościa Gdańskiego" na 5 września.