Nowy numer 17/2024 Archiwum

W 51. rocznicę Grudnia '70

Film "Grudniowe taśmy" Wojciecha Jankowskiego to jeden z najbardziej znanych materiałów archiwalnych, przedstawiających masakrę robotników na Wybrzeżu w 1970 roku. Włodzimierz Dembicki, pracownik gdańskiego oddziału TVP, rejestrował wówczas dźwięk dziejących się wydarzeń. Wspomnienia tamtych dni towarzyszą mu do dziś.

Materiał zarejestrowany dla potrzeb "Grudniowych taśm" stworzyła ekipa gdańskiego oddziału TVP. Za kamerą stanął nieżyjący od prawie 12 lat Wojciech Jankowski, urodzony w 1927 r. dziennikarz telewizyjny, operator i reżyser filmów dokumentalnych. Od 1954 r. był asystentem operatora Polskiej Kroniki Filmowej w oddziale morskim w Sopocie. - Tu nauczył się filmowego rzemiosła, choć już wcześniej robił doskonałe zdjęcia. Do tego świetna znajomość języków angielskiego i niemieckiego pomagała mu w pracy reporterskiej. Kiedy ja trafiłem do produkcji filmowej, potem do telewizji, Wojtek był sprawnym reporterem. Przygarnął mnie, żółtodzioba, pod swoje skrzydła i był moim mentorem. Uczył reporterki, uczył, jak świecić, a potem podpowiadał, jak grać dźwięki - mówi W. Dembicki.

Poniedziałek 14 grudnia 1970 r. był dniem, w którym Wojciech i Włodek zrobili pierwsze zdjęcia w Gdańsku, już po ogłoszeniu informacji o podwyżkach. Późnym wieczorem ekipa wyruszyła do centrum Gdańska. Wojciech Jankowski relacjonował wydarzenia w napisanym pół roku później reportażu. Zapewne miał on stanowić oś scenariusza do filmu, który już wtedy chciał przygotować o Grudniu ‘70.

Wczesnym rankiem 17 grudnia w rejon stacji Gdynia Stocznia nadjeżdżały kolejne pociągi przywożące coraz to nowe grupy pracowników - mimo że przez dworcowe megafony, a od godz. 5.15 również przez ustawiony przy rondzie u zbiegu ulic Polskiej, Czechosłowackiej i Marchlewskiego wojskowy gigantofon informowano, iż stocznia jest zamknięta. Robotnicy zachęceni apelem wicepremiera Stanisława Kociołka udawali się właśnie w tę stronę. Mniej więcej w tym samym czasie niedaleko od blokady rozlokowała się ekipa telewizji. Było za ciemno, by filmować, więc tylko dźwiękowiec W. Dembicki włączył magnetofon i nagrał dochodzące wtedy dźwięki. - Leżeliśmy pod betonowym murem. Wojtek uznał, że jest za ciemno, ale kręcił przez jakąś dziurę. Ja wystawiłem rękę z mikrofonem. Wojtek huknął na mnie: "Schowaj tę rękę, bo ci ją odstrzelą, a wtedy twoja matka mnie zabije". Wysunąłem mikrofon, ile się dało. Do dziś pamiętam te dźwięki. Huk wystrzałów z armaty, chyba w czołgu. A potem kanonadę. Serie z karabinów maszynowych. W głowie słyszę strzały - pojedyncze i seryjne, głos syren pogotowia, zapowiedzi z dworcowych megafonów. Potem to skandowanie tłumu: "Mordercy, mordercy!" - wspomina W. Dembicki.


Więcej o "Grudniowych taśmach" i pracy ekipy telewizyjnej w nr. 49 "Gościa Gdańskiego" na 12 grudnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama