W piątek 21 października w parafii pw. bł. Doroty z Mątew na gdańskim Jasieniu odprawiono Mszę św. pogrzebową w intencji zmarłego ks. kan. Zygmunta Słomskiego, rektora kościoła pw. św. Augustyna Biskupa w Nadolu. Kapłana pochowano na cmentarzu Łostowickim.
Podczas Eucharystii świątynia wypełniła się po brzegi wiernymi. Liturgii przewodniczył abp Tomasz Peta, metropolita Astany w Kazachstanie, którego ks. Słomski poznał, angażując się w pomoc przy tworzeniu Narodowego Sanktuarium Królowej Pokoju w Oziornoje. Mszę św. koncelebrowali licznie zgromadzeni kapłani, na czele z bp. Wiesławem Szlachetką. - Modlimy się za śp. księdza Zygmunta, polecając go Bożemu Miłosierdziu i dziękując Bogu za jego życie. Wierzymy, że cieszy się życiem wiecznym, życiem, które głosił i mamy nadzieję, że w gronie zbawionych już śpiewa pieśń nową, pieśń chwały - podkreślił biskup pomocniczy.
Homilię wygłosił ks. kan. Janusz Łukowski, proboszcz parafii pw. św. Józefa w Elblągu, kolega kursowy zmarłego. - Na trumnie księdza Zygmunta widzimy naczynia liturgiczne i mszał, jakby za chwilę miał odprawić kolejną Mszę św. Ale on już jest twarzą w twarz z Tym, którego głosił tu na ziemi. Tę ofiarę sprawujemy my, aby on mógł cieszyć się darem życia wiecznego - mówił kapłan.
- Ksiądz Zygmunt wiedział od najmłodszych lat, do czego powoływał go Bóg. Rozpoznał swoje powołanie już po ukończeniu technikum. Wstąpił do seminarium, chociaż ze względu na komunistyczne władze musiał to zrobić po cichu. Przed paru laty napisał tekst: "Kiedy ktoś zadaje pytanie, czy faktycznie jest powołanie, unikaj scjentycznej porażki, bo to fenomen Bożej łaski. A jeszcze i o tym pamiętaj, powołanie to sprawa święta. Kiedy Bóg zaproszenie sieje, co po Bożym wołaniu się dzieje? A zatem to jakby dwa światy, zew teraz, odpowiedź na raty. I wciąż zrozumieć przy tym trzeba, iż powołanie to dar z nieba. Nie wolno nim lekko szafować, odrzucić, co gorsza zmarnować. By, gdy się u wrót nieba stanie, nie skamleć: ulituj się Panie" - zaakcentował ks. Janusz.
Zmarły był obdarzony talentem muzycznym i poetyckim. - Służył swoimi umiejętnościami, będąc organistą w seminarium, służył w parafiach i służył ludziom, ubogacając posługę kapłańską muzyką. Tworzył zespoły, które potem angażowały się w liturgię i pisał piosenki. Pamiętam, że był taki czas, kiedy na Jasnej Górze ze stoisk, gdzie sprzedawano płyty, rozbrzmiewał głos księdza Zygmunta. Można powiedzieć, że on witał nas na Jasnej Górze. Za ilość sprzedanych płyt prawdopodobnie dostałby złotą. Niegdyś mówił, że zrobiłby majątek. Ale nie o to chodziło. Nie przeznaczyłby go dla siebie. Kupiłby lepszy sprzęt, lepszy samochód, bo auto kupował tylko po to, żeby zmieścili się w nim ludzie, z którymi muzykował, i instrumenty, wzmacniacze - podkreślił kaznodzieja.
Ks. Słomski miał nawet okazję zaprezentować jedną ze swoich piosenek papieżowi. - Będąc w Watykanie usłyszał z ust Jana Pawła II, że nie ma swojego daru zmarnować, tylko rozwijać. I to czynił. Służył tym darem na rekolekcjach, festynach i uroczystościach kościelnych. Myślał o wszystkich, chciał być w bliskim kontakcie we swoimi obecnymi parafianami i tymi przeszłymi. Nawiązywał przyjaźnie na długie lata. Przez muzykę chciał zdobywać ludzi Bogu. Przeżył niezliczone beneficja muzyczne i poetyckie, bo chyba ostatnimi czasy skłaniał się bardziej ku poezji. Uczestniczyłem we Mszy św., podczas której mówił kazanie całkowicie rymowane, poetyckie. Zawędrował nawet na stepy Kazachstanu, do arcybiskupa Tomasza Pety. Tam, do Królowej Pokoju, zawiózł Ołtarz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu "Gwiazda Kazachstanu" wykonany przez gdańskiego artystę Mariusza Drapikowskiego. Skomponował także hymn tego sanktuarium - dodał.
- Księże Zygmuncie, nasz przyjacielu, powołania nie odrzuciłeś, lekko nim nie szafowałeś. Nie musisz u bram nieba prosić, ale my dziś błagamy po bokach: ulituj się Panie. Przyjmij swojego kapłana do społeczności świętych - zakończył ks. Janusz Łukowski.
Nie zabrakło słów wdzięczności. Księdza Słomskiego pożegnała rodzina, parafianie z bł. Doroty z Mątew, gdzie był proboszczem przez 12 lat oraz jego następca, ks. kan. Adam Kołkiewicz. - W imieniu wszystkich kapłanów chciałbym serdecznie podziękować tobie, księże Zygmuncie, za twoje blisko 40 lat służby Bogu w kapłaństwie Chrystusowym. Dziękujemy za twoją miłość do Jezusa i drugiego człowieka. Dziękujemy za twoje dobre serce otwarte dla wszystkich wiernych, których spotkałeś na swojej drodze. Pozostaniesz w naszej pamięci. Będziemy modlić się za Ciebie i prosimy, abyś ty wstawiał się za nami u Boga - mówił.
Bezpośrednio po Mszy św. nastąpił przejazd na cmentarz Łostowicki, gdzie odbył się pochówek.