Siostry karmelitanki bose od 15 lat tworzą w Suchej Hucie nowe ognisko kontemplacji. Aby kontynuować budowę klasztoru, postanowiły nagrać płytę z muzyką, która odzwierciedla codzienność życia z Bogiem.
Sucha Huta to malownicza miejscowość w gminie Przywidz, w której znajduje się klasztor sióstr karmelitanek bosych. - Jesteśmy z dala od zgiełku miasta, hałasu. Dotrą do nas ci, którym naprawdę zależy na posmakowaniu ciszy, odnalezieniu oddechu, odpoczęciu od codziennego zabiegania - mówi s. Róża.
Pierwsze mieszkanie w kontenerach
Klasztor Słowa Bożego Mniszek Bosych Zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Suchej Hucie powstał jako fundacja sióstr karmelitanek z Gdyni-Orłowa. - Od dłuższego czasu w naszych sercach było pragnienie stworzenia nowej, siostrzanej wspólnoty. W wyborze miejsca prowadziło nas słowo Boże. Bardzo chciałyśmy, żeby był to Karmel Słowa, w którym Boże słowo będzie stanowiło centrum - wyjaśnia s. Róża. - W 2008 r. dobrodziej, pan Polikarp Maciejczyk, kupił i przekazał nam ziemię - 9,5 hektara. Zaczął też finansować budowę nowego domu, ale na rynku pojawił się kryzys, który pokrzyżował pierwotne plany. Sytuacja, w której się znalazłyśmy, dała nam potężny impuls do działania i zdecydowałyśmy się podjąć wyzwanie stworzenia nowej wspólnoty, bez większych zabezpieczeń finansowych - opowiada mniszka. Mając teren, siostry zorganizowały przestrzeń do zamieszkania. Były to... trzy kontenery. I zaczęły koordynować dalsze prace oraz zdobywanie pieniędzy.
14 października 2009 r. pięć sióstr pożegnało się z macierzystą wspólnotą w Orłowie i na stałe wyjechało do Suchej Huty. W tej grupie była s. Joanna. - Pierwszą noc zapamiętam do końca życia. Była ogromna wichura. Modliłyśmy się, żeby wiatr nie zdmuchnął naszych kontenerów. Jeden był solidny, a dwa gorszej jakości. W pierwszym była kaplica z Najświętszym Sakramentem, my mieszkałyśmy w pozostałych - mówi.
Od pierwszych dni siostry mogą liczyć na życzliwość sąsiadów i wielu ludzi dobrej woli. - Przyszedł do nas starszy pan i zapytał, na czym śpimy i czy mamy co jeść. Potem zrobił pierwsze ławki i stół. Pan Franciszek bardzo nam pomógł. Naszym przyjacielem jest też ks. Edward Szymański. Pełni funkcję kruka eliaszowego, ponieważ co tydzień przywozi nam cały samochód jedzenia i organizuje nowych dobrodziejów - zaznacza s. Joanna.
Siostry mieszkały w kontenerach przez trzy lata. - Pan Polikarp poprosił swojego przyjaciela, pana Andrzeja Sotkowskiego, żeby przygotował projekt klasztoru oraz domu dla gości. Zbudowałyśmy dom, a gdy nastąpił kryzys gospodarczy, zrezygnowałyśmy z budowania klasztoru, a zdecydowałyśmy się rozbudowywać dom, który aktualnie jest naszym klasztorem. Na wiosnę 2012 r. wprowadziłyśmy się do nowego budynku. To była bardzo duża ulga - wspomina s. Róża. - Przez ostatnich 11 lat dobudowałyśmy skrzydło z kaplicą i skrzydło mieszkalne, które obecnie wykańczamy. Musimy budować, abyśmy mogły się rozwijać. Myślimy o przyszłych powołaniach. Nie ma już wolnych cel mieszkalnych i gdy zgłosi się do nas nowa kandydatka, nie mamy jej gdzie przyjąć. A spodziewamy się i mamy nadzieję, że ktoś przyjdzie. W planie jest kolejne skrzydło, ale na razie o nim nie myślimy - mówi s. Róża. - Budujemy wyłącznie z opatrzności Bożej. Staramy się o pieniądze, gdzie tylko można. Znaczący wkład w budowę ma nasz ojciec generał, ale wiadomo, że nie jest w stanie sfinansować całej budowy. Na miarę swoich sił pomagają nam także siostry z Gdyni. Zdobywamy dotacje z fundacji kościelnych, prosimy o pomoc biskupów z Europy, ale różnie to wygląda. Czasami zdarzają się cuda – dodaje mniszka.
Cegiełki na budowę
Siostry starają się jak najlepiej wykorzystać otaczającą przestrzeń, aby żyć charyzmatem i móc kontynuować plany rozbudowy klasztoru. - Poza klasycznymi formami, jak pisanie ikon czy robienie plecionych różańców, czerpiemy też z daru naszego terenu. Nasza gmina Przywidz bardzo nas motywuje do działania, ponieważ kupują od nas produkty na promocję regionu - opowiada s. Róża.
Najnowszym dziełem sióstr jest płyta z autorskimi utworami s. Estery. - Z wykształcenia jestem teoretykiem muzyki. Ta płyta jest zapisem drogi do zmartwychwstania. Nawiązuje do historii mojego życia. Jestem w Karmelu 19 lat. Kompozycje powstawały w Orłowie i Suchej Hucie. Muzykę traktuję jako sposób wypowiedzenia się. Kiedy odważyłam się pokazać moją twórczość, spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem i zachętą do nagrania płyty - zaznacza s. Estera.
Bliżej zapowiedź płyty v 2- Chcemy żyć i dzielić się naszym charyzmatem. Doświadczamy mocno, że to Pan Bóg rządzi w Suchej Hucie i On ma na nas swój plan. Mamy poczucie misji, do której nas powołał - że mamy być Jego świadkami wobec ludzi, którym często brakuje nadziei. Wydaje mi się, że ludzie bardzo tego potrzebują. Takie mamy plany, żadnych innych. Nasze doświadczenie jest takie, że Pan jest nieprzewidywalny. To jest trochę jak jazda bez trzymanki, ale to jest z pewnością przygoda z Bogiem, w której warto uczestniczyć. Gdy rozeznawałam swoje powołanie, poprowadziło mnie zdanie z literatury, które mocno nałożyło się ze słowem Bożym - "życie ma smak tylko dla szaleńców". Wiara jest dziś szaleństwem, ale Osoby, w które wierzymy, są warte tego szaleństwa - podkreśla s. Róża.
Informacje o życiu sióstr z Suchej Huty na: www.karmelslowa.pl. Płytę s. Estery można kupić na www.galilea-sklep.pl. Jest też wersja w formacie MP3.
Więcej w 19. numerze "Gościa Gdańskiego" na 14 maja.