Nowy numer 38/2023 Archiwum

Niezbędni, choć niewidoczni

Piesza pielgrzymka na Jasną Górę to nie tylko pokonywanie kolejnych kilometrów na nogach, ale to także praca wielu osób, które dbają o jej organizację. O tym, co dzieje się na zapleczu pielgrzymki, opowiada Andrzej Ogarek.

Ks. Mateusz Tarczyński: Która to już pielgrzymka w Twoim życiu?

Andrzej Ogarek: W tym roku będę w niej brał udział po raz 32., a 14. raz jako – jak to nazywał ks. Rafał Sarama – „kierownik kierowników”, bo odpowiadam w niej za szeroko pojętą logistykę.

Z zewnątrz może wydawać się, że po prostu idzie się dzień po dniu, od punktu do punktu, a metą jest Jasna Góra.

Gdańska Piesza Pielgrzymka to 16 dni w drodze, od 28 lipca do 12 sierpnia, ale praktycznie trwa ona około pół roku, bo potrzebny jest czas na jej przygotowanie, a tego nie zrobi się przecież z dnia na dzień czy też dopiero w trasie. Pierwsze spotkanie na temat kolejnej edycji odbywa się już na przełomie września i października. Trzeba zaplanować noclegi i porozmawiać z proboszczami, którzy będą nas gościć. W czerwcu wraz z kierownikiem pielgrzymki ks. Łukaszem Grelewiczem ruszamy na kilkudniowy objazd trasy. Mszą św. w Częstochowie rozpoczynamy nasze zadanie, a potem jedziemy w stronę Gdańska, odwiedzając po kolei miejscowości, w których będziemy się zatrzymywać czy to na nocleg, czy to na chwilę odpoczynku. Zostawiamy plakaty informujące o pielgrzymce, ustalamy godzinę naszego przyjścia, podajemy szacunkową liczbę uczestników. Proboszczowie zajmują się potem organizacją przyjęcia pielgrzymów w swoich parafiach. Oczywiście, gdy już wyruszymy na trasę, na bieżąco aktualizujemy informacje, jesteśmy w stałym kontakcie ze wspólnotami parafialnymi, które na nas czekają.

Jedną z ważniejszych funkcji na pielgrzymce pełnią tzw. porządkowi. Czym się zajmują?

Porządkowi krzyczą na pielgrzymów! (śmiech) Oczywiście, dzieje się to w sytuacjach wymagających natychmiastowej reakcji. Są to osoby przeszkolone przez Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego, mające uprawnienia do prowadzenia kolumny pieszych. Bez nich pielgrzymka by nie ruszyła. Ubrani w pomarańczowe kamizelki, wyposażeni w lizak i gwizdki, dbają o to, żebyśmy szczęśliwie i według planu dotarli do kolejnych punktów na naszej pielgrzymkowej mapie. Podczas swojej pracy „wyrabiają” podwójną kilometrówkę – na Jasnej Górze mają w nogach ok. 1000 km! Ich funkcja to jednak nie tylko dbanie o bezpieczeństwo. Troszczą się także o porządek na postoju czy też pomagają przy wydawaniu i pakowaniu bagaży oraz rozdzielaniu pielgrzymów na nocleg.

Kiedy już w grupie panuje porządek i bezpieczeństwo, można wtedy oddać się sprawom duchowym poprzez modlitwę czy śpiew.

Kilkunastoosobowa grupa tzw. muzycznych dba o instrumentalną i wokalną oprawę Mszy św., wieczornych apeli i oczywiście samej wędrówki, ale potem także w ciągu roku prowadzi uwielbienia na popielgrzymkowych spotkaniach. O nasze nagłośnienie troszczy się brat Zenek, który sam je skonstruował. To dla nas bardzo ważna osoba – nie tylko jest duchowym dobrodziejem, ale wspiera nas także materialnie, a na czas pielgrzymki użycza nam samochodów.

Żeby ktoś na Jasną Górę mógł iść pieszo, ktoś inny musi prowadzić towarzyszące pielgrzymce samochody. Jakie pojazdy obsługują grupę?

Jest tzw. samochód medyczny, w którym znajdują się leki, a w razie potrzeby pomocą służą ratownicy medyczni, lekarz bądź też studenci medycyny. W grupie zawsze idzie piechotą jeden ratownik, by w nagłych przypadkach zagrożenia zdrowia lub życia natychmiast reagować. Po dojściu na nocleg otwierany jest punkt, gdzie pielgrzymi mogą opatrzyć stopy, jeśli mają pęcherze czy otarcia. Jest też wóz techniczny, w którym jadą zapasowe tuby, jedzenie i woda, oraz bagażówka, którą po raz kolejny w tym roku prowadzi brat Wiesiu.

Nie możemy też zapomnieć o kwatermistrzach!

Dzięki współpracy z proboszczami wiele noclegów udaje się załatwić jeszcze przed pielgrzymką. Korzystamy też z bazy adresów, pod którymi przyjmowano nas przez ostatnie lata. Po Eucharystii i śniadaniu kwatermistrzowie jadą do parafii, w której zatrzymujemy się na noc, meldują się u miejscowego proboszcza, potem odwiedzają ludzi, pytając o to, czy i ilu pielgrzymów przyjmą do swoich domów. Gdy śpimy w szkołach, pilnują, by rano został po nas porządek. Trzeba też wspomnieć o osobach z sekretariatu, które prowadzą zapisy, wydają uczestnikom pakiety i prowadzą sklepik z pielgrzymkowymi gadżetami.

Czy pielgrzymka jest dla Ciebie duchowym przeżyciem, skoro masz na głowie tyle spraw?

Owszem, przeżywam ją inaczej niż reszta. Mimo to staram się łączyć z pozostałymi w modlitwie – codziennie uczestniczę we Mszy św., odmawiam Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To bardzo wymagająca służba, ale daje dużo satysfakcji. Moje pierwsze dwie pielgrzymki potraktowałem jak zwykłe wyzwanie. Trenowałem piłkę nożną i chciałem się sprawdzić, przejść sobie z Gdańska do Częstochowy. W kolejnych latach zacząłem ją przeżywać dużo głębiej. Dziś pielgrzymka to po prostu nieodłączna część mojego życia. • gdansk@gosc.pl

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast