Nowy numer 17/2024 Archiwum

Niezbędni, choć niewidoczni

Piesza pielgrzymka na Jasną Górę to nie tylko pokonywanie kolejnych kilometrów na nogach, ale to także praca wielu osób, które dbają o jej organizację. O tym, co dzieje się na zapleczu pielgrzymki, opowiada Andrzej Ogarek.

Ks. Mateusz Tarczyński: Która to już pielgrzymka w Twoim życiu?

Andrzej Ogarek: W tym roku biorę w niej udział po raz 32., a 14. raz jako - jak to nazywał śp. ks. Rafał Sarama - "kierownik kierowników", bo odpowiadam w niej za szeroko pojętą logistykę.

Z zewnątrz może wydawać się, że po prostu idzie się dzień po dniu, od punktu do punktu, a metą jest Jasna Góra.

Gdańska Piesza Pielgrzymka to 16 dni w drodze, od 28 lipca do 12 sierpnia, ale praktycznie trwa ona około pół roku, bo potrzebny jest czas na jej przygotowanie, a tego nie zrobi się przecież z dnia na dzień czy też dopiero w trasie. Pierwsze spotkanie na temat kolejnej edycji odbywa się już na przełomie września i października. Trzeba zaplanować noclegi i porozmawiać z proboszczami, którzy będą nas gościć. W czerwcu wraz z kierownikiem pielgrzymki ks. Łukaszem Grelewiczem ruszamy na kilkudniowy objazd trasy. Mszą św. w Częstochowie rozpoczynamy nasze zadanie, a potem jedziemy w stronę Gdańska, odwiedzając po kolei miejscowości, w których będziemy się zatrzymywać czy to na nocleg, czy to na chwilę odpoczynku. Zostawiamy plakaty informujące o pielgrzymce, ustalamy godzinę naszego przyjścia, podajemy szacunkową liczbę uczestników. Proboszczowie zajmują się potem organizacją przyjęcia pielgrzymów w swoich parafiach. Oczywiście, gdy już wyruszymy na trasę, na bieżąco aktualizujemy informacje, jesteśmy w stałym kontakcie ze wspólnotami parafialnymi, które na nas czekają.

Czy pielgrzymka jest dla Ciebie duchowym przeżyciem, skoro masz na głowie tyle spraw?

Owszem, przeżywam ją inaczej niż reszta. Mimo to staram się łączyć z pozostałymi w modlitwie - codziennie uczestniczę w Mszy św., odmawiam Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To bardzo wymagająca służba, ale daje dużo satysfakcji. Moje pierwsze dwie pielgrzymki potraktowałem jak zwykłe wyzwanie. Trenowałem piłkę nożną i chciałem się sprawdzić, przejść sobie z Gdańska do Częstochowy. W kolejnych latach zacząłem ją przeżywać dużo głębiej. Dziś pielgrzymka to po prostu nieodłączna część mojego życia.


Więcej w 31. numerze "Gościa Gdańskiego" na 6 sierpnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama