Nowy numer 17/2024 Archiwum

Swastyka wyryta na czole

O przyczynach, skali i metodach pierwszego w czasie II wojny światowej ludobójstwa dokonanego przez Niemców na Pomorzu Gdańskim mówi dr Mateusz Kubicki z Instytutu Pamięci Narodowej i Uniwersytetu Gdańskiego.

Jan Hlebowicz*: W pierwszych miesiącach II wojny światowej na Pomorzu Gdańskim Niemcy zamordowali ok. 30 tys. osób, w tym kobiety i dzieci. Wydarzenia te nazywane są w historiografii m.in. zbrodnią pomorską 1939. Dlaczego to właśnie Pomorze znalazło się "na samym dnie okupacyjnego piekła", jak pisało jedno z wydawanych w czasie wojny pism?

Mateusz Kubicki: Aby zrozumieć to, co stało się na Pomorzu Gdańskim po 1 września 1939 r., należy cofnąć się do dwudziestolecia międzywojennego. Po 1920 r., kiedy tereny te zostały odzyskane przez Polskę, najpierw doszło do exodusu ludności niemieckiej. Powiedzmy sobie prawdę - ci ludzie nie chcieli żyć pod polskim panowaniem. Co więcej, władze Republiki Weimarskiej uznawały, że taki przebieg granicy jest wyłącznie tymczasowy i stale nawoływały do zerwania z "wersalskim porządkiem", żądając powrotu Pomorza Gdańskiego do Niemiec. W przededniu wybuchu II wojny światowej między ludnością polską i niemiecką wyczuwalna była bardzo napięta atmosfera. Nie pozostało to bez wpływu na późniejsze wydarzenia. Po ataku Niemiec na Polskę 1 września 1939 r., obok regularnych wojsk, na Pomorze wkroczyły też oddziały wyznaczone do zabijania ludności cywilnej. Mowa tutaj o Einsatzkommando 16 i członkach SS-Wachsturmbann "Eimann". Co bardziej znamienne, do zbrodni włączyli się również miejscowi Niemcy, zasilając szeregi paramilitarnej organizacji Selbstschutz Westpreussen. Funkcjonariusze wszystkich tych formacji zostali wyposażeni w listy proskrypcyjne, które uzupełniano także po rozpoczęciu działań wojennych. Rozpoczęto wówczas masowe aresztowania Polaków i Żydów, których określano jako "inteligencja" lub "kierownicza warstwa narodu". Później, głównie jesienią 1939 r. i wczesną zimą 1940 r., większość tych osób zamordowano w ponad 400 miejscach na całym Pomorzu Gdańskim. W celu lepszej identyfikacji wydarzenia te nazywamy dzisiaj "zbrodnią pomorską 1939 r." lub "krwawą pomorską jesienią 1939 r.". Jako badacz oba te pojęcia uważam za adekwatne. Co do skali zbrodni - rzeczywiście jest ona porażająca. Podana przez pana liczba zamordowanych pokrywa się z ustaleniami polskich i niemieckich historyków. Trzeba jednak wyraźnie dodać, że aktualnie - poprzez wycinkowe badania poszczególnych miejsc kaźni - staramy się liczbę 30 tys. pomordowanych weryfikować, co nie pozostanie bez wpływu na jej prawdopodobne obniżenie. Jako przykład w tej materii może posłużyć leżący pod Starogardem Gdańskim Las Szpęgawski, gdzie w ramach powojennych ustaleń Niemcy mieli zamordować nawet 7 tys. osób. Prowadzone badania naukowe w 2019 r. zmniejszyły łączny bilans ofiar do 2413 osób znanych z imienia i nazwiska. Liczbę tą należy jednocześnie uznawać za najmniejszą z możliwych.

 

Swastyka wyryta na czole   Już wkrótce nakładem Wydawnictwa IPN ukaże się publikacja poświęcona niemieckiej zbrodni w lesie Zajączek. Autor wykorzystał w książce nieopracowane dotychczas dokumenty, pochodzące z archiwów polskich i niemieckich. IPN

W przypadku duchowieństwa mamy do czynienia nie tylko z ogromną skalą mordów, ale także szczególnie brutalnym traktowaniem...

Już same aresztowania duchownych były przez Niemców doskonale zaplanowane. Najczęściej dokonywali ich, głównie nocą, przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Ich przebieg przepojony był nienawiścią i brutalnością. Potwierdzają to libacje alkoholowe towarzyszące zatrzymaniom księży czy ich poniżanie. Tak stało się chociażby podczas zatrzymania ks. Reginalda Krzyżanowskiego z Sumina, któremu selbstschutzmani wlewali wódkę do gardła, a następnie pod groźbą zastrzelenia na miejscu nakazali współżyć ze swoją gosposią, czy ks. Josefa Kuchenbeckera, któremu nożem wyryto na czole swastykę. Owo przerażające, brutalne traktowanie potwierdzało szczególną wrogość, jaką przedstawiciele mniejszości żywili do duchownych.


* dr Jan Hlebowicz, historyk, publicysta, pracownik IPN Gdańsk, w latach 2012-2018 dziennikarz "Gościa Niedzielnego".

Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Niedzielnego" nr 41 na 15 października.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama