"Idziemy nad polskie morze" - przemawiał do żołnierzy gen. Józef Haller, kilka miesięcy po symbolicznym odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Słowa dotrzymał. Jednak decyzja o przekazaniu Rzeczypospolitej 147-kilometrowego pasa morskiego wybrzeża miała słodko-gorzki posmak - wbrew wielkim nadziejom Gdańsk nie znalazł się w granicach odradzającej się ojczyzny.
Republika Niemiecka i Ententa podpisały 11 listopada 1918 r. układ rozejmowy w Compiégne, kończąc tym samym I wojnę światową. W tym samym czasie zwolniony z aresztu w Magdeburgu Józef Piłsudski powrócił do Warszawy, objął władzę nad wojskiem i desygnował pierwszego premiera. W świadomości społecznej Polaków ów dzień zapisał się jako moment odzyskania przez Polskę niepodległości. Datę należy jednak uznać za symboliczną, ponieważ proces przywracania państwowej suwerenności był znacznie dłuższy. Na przykład Pomorze musiało czekać na powrót do ojczyzny dodatkowych kilkanaście miesięcy. Jeszcze inaczej potoczyła się historia samego Gdańska. Mimo usilnych zabiegów strony polskiej, przekonanej, że to ważne miasto położone u ujścia Wisły, a jednocześnie bałtycki port, powinno być polskie, światowe mocarstwa zadecydowały inaczej...
Pomorze Gdańskie powróciło do Polski na mocy postanowień traktatu wersalskiego, podpisanego 28 czerwca 1919 roku. Polska otrzymała 147-kilometrowy pas morskiego wybrzeża. Kilka miesięcy później utworzony został Front Pomorski z gen. Hallerem na czele, którego jednostki miały za zadanie przejąć kolejne miejscowości od ustępujących Niemców. "Idziemy nad polskie morze (...) w kraj odwiecznie polski" - przemawiał do żołnierzy dowódca. Operację podzielono na dwa etapy. Pierwszy - od 17 do 23 stycznia - obejmował przejęcie południowej części województwa pomorskiego po prawej stronie Wisły, a także terenów województwa poznańskiego, które nie zostały odzyskane w powstaniu wielkopolskim, m.in. Działdowa, Torunia, Grudziądza, Bydgoszczy. Drugi etap trwał od 25 stycznia do 10 lutego. W tym czasie przejęto wszystkie tereny po lewej stronie Wisły aż do morza wraz z Wisłą i pasem nadmorskim, m.in. Starogard, Skórcz, Pelplin, Tczew, Kościerzynę, Kartuzy, Wejherowo i Hel. Przejmowanie władzy przez Polaków we wszystkich tych miejscach odbywało się według podobnego scenariusza: trwało zazwyczaj kilka dni, miało podniosły i uroczysty charakter, składało się z oficjalnego przekazania władzy cywilnej, defilady wojskowej oraz uroczystości religijnych. Pomimo kilku prób stawiania zbrojnego oporu przez Niemców i przypadków sabotażu odzyskiwanie kolejnych miejscowości odbywało się bez większych zakłóceń.
Nieco ponad tydzień po powrocie Piłsudskiego do Warszawy - 19 listopada 1918 r. - oficjalnie powołano do życia Gdańską Radę Ludową. Kierował nią lekarz Józef Wybicki, potomek sławnego autora hymnu Polski. Organizacja oficjalnie reprezentowała polską społeczność w Gdańsku, zabiegając m.in. o wprowadzenie do szkół podstawowych nauki języka polskiego i religii (w języku polskim). Wybicki, podobnie jak wielu innych polskich działaczy odpowiadali także za organizację przyjazdu do Gdańska jednego z ojców niepodległości Ignacego Jana Paderewskiego. To właśnie dzięki zaangażowaniu Paderewskiego prezydent USA w słynnym orędziu mówił wyraźnie o prawie Polski do niepodległości, a następnie o konieczności powstania suwerennego państwa polskiego z dostępem do morza. Jednostka z przyszłym premierem Polski na pokładzie zacumowała w gdańskim porcie wczesnym rankiem 25 grudnia 1918 roku. Na miejscu Paderewski spotkał się m.in. z innym ojcem polskiej niepodległości Wojciechem Korfantym, który specjalnie w tym celu przyjechał do Gdańska, przyszłym wojewodą pomorskim Stefanem Łaszewskim oraz gdańskimi działaczami Józefem Wybickim i Franciszkiem Kubaczem. Paderewski nie mógł jednak swobodnie poruszać się po mieście, ponieważ - jak wskazywał historyk dr Jan Daniluk - "Niemcy śledzili każdy [Paderewskiego] krok, a przede wszystkim alergicznie reagowali na towarzyszących mu brytyjskich, umundurowanych oficerów. Sam kompozytor tonował nastroje i przestrzegał przed publicznymi, jakimikolwiek gestami, które Niemcy mogliby odczytać jako podżeganie do antyniemieckich akcji".
Po rozmowach, które musiały dotyczyć kwestii powrotu Gdańska do Polski, następnego dnia Paderewski wyjechał z Gdańska pociągiem w kierunku Poznania. Na dworcu żegnała go grupa Polaków. Ich wielkie nadzieje na to, że już wkrótce staną się obywatelami Rzeczypospolitej, okazały się płonne. Kilka miesięcy po wizycie Paderewskiego w Wersalu zapowiedziano utworzenie Wolnego Miasta Gdańska pod auspicjami Ligi Narodów. Powstanie tego dziwnego - ani niemieckiego, ani polskiego - tworu proklamowano ostatecznie 15 listopada 1920 roku. Jednak historia Polaków w Wolnym Mieście, będącym - jak pisał reporter Zbigniew Rokita - "jednym z najsłabszych punktów powojennego ładu światowego, bombą z opóźnionym zapłonem", to już zupełnie inna historia...
Więcej w wydaniu papierowym "Gościa Gdańskiego" nr 45 na 12 listopada.