Uroczystej Eucharystii w Środę Popielcową w katedrze oliwskiej przewodniczył abp Tadeusz Wojda. Mszę św. koncelebrowali bp Piotr Przyborek oraz kapłani z Gdańskiego Seminarium Duchownego.
W homilii metropolita gdański przypomniał, że Wielki Post to czas wyjątkowy, która daje niepowtarzalną szansę otwarcia się na coś więcej niż tylko przyziemna rzeczywistość. - Prosimy o posypanie głowy popiołem, bo chcemy podjąć drogę praktyk duchowych i cielesnych, które obudzą nasze serce i otworzą je na działanie Boże w nas i na przemianę naszego życia. Potrzebujemy tego znaku, aby z pomocą Boga nasze życie, wypalone jak popiół, ożywić, napełnić nowym ogniem miłości i nową nadzieją - mówił.
- Posypanie głowy popiołem nie jest więc jedynie gorzkim przypomnieniem prawdy o przemijaniu naszego życia, które wcześniej czy później zakończy się śmiercią. Oznacza bardziej, że wraz z innymi braćmi i siostrami pozwalamy się wcielonemu Synowi Bożemu Jezusowi Chrystusowi porwać ku górze, ku niebu, ku wiecznemu zmartwychwstaniu. Jezus przyszedł na ziemię, stał się człowiekiem, cierpiał za nas, umarł na krzyżu i zmartwychwstał, by nam otworzyć i utorować drogę do nieba - podkreślił hierarcha.
Arcybiskup dodał, że kiedy rozpoczynamy Wielki Post, robimy sobie wiele postanowień: trochę postu, ograniczamy konsumpcję pokarmów, staramy się zachować abstynencję od alkoholu, rezygnujemy ze słodyczy, z oglądania telewizji, ograniczamy korzystanie ze smartfona. - Dobrze, że to robimy, bo to jest jakaś ofiara, wyrzeczenie. Temu wszystkiemu jednak trzeba nadać sens wyższy, aby stało się ono prawdziwym lekarstwem nie tylko dla ciała, ale i dla duszy. Liturgia wielkopostna proponuje nam spojrzeć na Jezusa, który zanim rozpoczął swoją publiczną działalność, najpierw udał się na pustynię i tam pozostał przez 40 dni. Podczas tych dni pościł, rozmawiał ze swoim Ojcem, umacniał swojego ducha, walczył z szatanem. Podobnie więc jak dla Jezusa, niech i dla nas będzie to czas umartwienia i modlitwy naszego ciała i ducha. Możemy nadto nadać mu dodatkowy sens, podejmując go w jakiejś intencji: za swoją rodzinę, chorych, kogoś w trudnościach, w potrzebie - mówił.
Przypomniał, że umocnieniem dla postu jest modlitwa, będąca dialogiem, dzięki któremu przenika do naszego wnętrza światło Boże i rozpala nas Jego miłością. - Ona otwiera nas również na brata i siostrę, którzy stoją pokornie u drzwi mojego serca i proszą o wysłuchanie, przebaczenie albo o pomoc. Modlitwa oczyszcza mnie z egocentryzmu i skupia moją uwagę bardziej na drugim człowieku - wyjaśnił.
Dodaje także, że jałmużna powinna być bezinteresowna. - Jeśli ktoś daje jałmużnę po to, aby go widziano, tak naprawdę niczego nie daje. On płaci za pochwały ze strony innych. W takiej postawie nie ma nic z pokory - mówił hierarcha.
- Mamy więc dobrze nakreśloną drogę nawrócenia wielkopostnego. Stać nas na to, aby ją rozpocząć bez ociągania. Przyjmując na głowę popiół, powiedzmy Jezusowi Chrystusowi, że jesteśmy gotowi podjąć trud 40 dni i podczas niego praktykować post, modlitwę i jałmużnę. Ojciec nasz, który widzi w ukryciu, z pewnością odda nam to po wielokroć - zakończył metropolita gdański.