Jak wyglądało życie religijne żołnierzy podziemia niepodległościowego działających na Pomorzu Gdańskim? Jaką rolę w strukturach konspiracyjnych pełnili księża? Zachęcamy do lektury tekstu napisanego z okazji przypadającego na 1 marca Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Jeden z żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK – Olgierd Christa „Leszek” – wspominał, że on i jego współtowarzysze broni codziennie rano i wieczorem odmawiali modlitwę. Józef Bandzo zapamiętał z kolei, że przed zaśnięciem członkowie jego szwadronu śpiewali „O, Panie, któryś jest na niebie”. Wielu „łupaszkowców” nosiło także przypięte do mundurów niewielkie ryngrafy z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej, co – jak wynika z badań historyków – spotykało się z aprobatą religijnych Kociewiaków i Kaszubów. „Religia stawała się (…) pierwiastkiem łączącym partyzantów ze środowiskiem społecznym, na którym mogli się oprzeć, by przetrwać” – wyjaśniał historyk prof. Mariusz Mazur, autor książki „Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1944–1956”.
Partyzanci uczestniczyli także w nabożeństwach – przede wszystkim Mszach polowych, odprawianych przez współpracujących z 5 brygadą księży. Jak wskazywał w swoich badaniach prof. Mazur, religia pozwalała na zmniejszenie poziomu stresu, który był nieodłącznym elementem „leśnego życia”.
– Trzeba jednak dodać, że postawy religijne wśród samych żołnierzy „Łupaszki” były zróżnicowane. Jedna drużyna potrafiła zacząć dzień od modlitwy, inna wolała pospać dłużej i pójść prosto na śniadanie. Choć rzeczywiście, jeśli chodzi o oddziały mjr. Szendzielarza, religijność partyzantów była wyraźnie dostrzegalna – podkreśla historyk prof. Piotr Niwiński, wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim, pracownik IPN, autor licznych publikacji poświęconych 5 Wileńskiej Brygadzie AK.
Ważną rolę w funkcjonowaniu partyzantów odgrywali zajmujący wysoką pozycję społeczną duchowni. – 5 Wileńska Brygada AK, działając jeszcze na Wileńszczyźnie, posiadała formalnych kapelanów, których zaangażowanie odbywało się za wiedzą abp. Romualda Jałbrzykowskiego. Sytuacja na Pomorzu wyglądała inaczej. Z powodu tego, że oddziały „Łupaszki” pozostawały w ciągłym ruchu, trudno było o stałego kapelana. Co nie znaczy, że leśne oddziały z duchownymi nie współpracowały – wyjaśnia prof. Niwiński.
Ks. Sylwester Kończal, proboszcz w Lipinkach i Kasparusie, był bliskim współpracownikiem 5 Wileńskiej Brygady AK. Zbiory prywatne Marzeny KrukJednym z nich był ks. Sylwester Kończal, proboszcz w kociewskich Lipinkach i Kasparusie. Duchowny odegrał pierwszoplanową rolę w nawiązywaniu kontaktów między lokalną konspiracją a 5 Wileńską Brygadą AK. Według komunistycznej bezpieki kapłan posiadał broń – pistolet i karabin – „bez żadnego zezwolenia, która (...) pochodziła z bandy i przechowywał ją na plebanii. Poza tym nawoływał on z ambony, aby ludność wieczorami nie kręciła się, gdyż jest tu wojsko Armii Krajowej i żeby im nie przeszkadzać i nigdzie nie meldować o ich działalności”. Z powodu swojego zaangażowania ks. Kończal został aresztowany i skazany na 5 lat więzienia.
Na Kaszubach i Kociewiu także inni księża udzielali pomocy partyzantom. Kościoły i plebanie stawały się punktami kontaktowymi, miejscami przechowywania dokumentów organizacyjnych oraz żywności. Nierzadko właśnie w obiektach należących do parafii żołnierze mogli odpocząć przed dalszym marszem. Trzeba jednak dodać, że zdarzali się kapłani odnoszący się do żołnierzy „Łupaszki” z wyraźną rezerwą. Nie tylko odmawiali pomocy partyzantom, ale otwarcie krytykowali ich za prowadzoną działalność. Nie można zapominać także o duchownych – kapelanach formacji otwarcie walczących z podziemiem niepodległościowym. Jednym z nich był ks. Stanisław Kałuża, który jako kapelan Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pojawił się na Pomorzu pod koniec 1945 r., mniej więcej w tym samym czasie, co oddziały „Łupaszki”.
Więcej w papierowym wydaniu „Gościa Gdańskiego” nr 9 na 3 marca.