W Niedzielę Palmową uroczystej Eucharystii w archikatedrze oliwskiej przewodniczył abp Tadeusz Wojda, metropolita gdański. Liturgia rozpoczęła się odczytaniem Ewangelii o wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Następnie wewnątrz świątyni przeszła procesja z palmami.
Metropolita gdański podkreślił w homilii, że Wielki Tydzień przez swoje podniosłe wydarzenia mówi nam o niepojętym miłosierdziu Boga, w którym dokonało się odkupienie człowieka z grzechu i zjednoczenie z Nim.
- W tych dniach stajemy więc wobec tej wielkiej niepowtarzalnej prawdy i stawiamy sobie pytania: „Jak ją przeżyć?”, „Jak ją przyjąć do swojego serca, aby stała się źródłem pożywienia naszej wiary i zbliżenia się do Boga?" - mówił arcybiskup.
Dodał, że wsłuchując się dzisiaj w opis Męki Pańskiej, odnajdujemy mnóstwo ważnych zdarzeń, gestów, symboli, postaw, zachowań słów i czynów, wobec których trudno przejść obojętnie. One formują naszą postawę chrześcijańską, każdy z nich niesie w sobie bogactwo treści, które nas dotykają, budują, umacniają czy też interpelują.
- Pozwólmy więc, aby przez nie mówił do nas sam Jezus i On sam przygotował nas do przeżycia swojej pasji i swojego zmartwychwstania. On daje nam perspektywę życia wiecznego, ku któremu wszyscy zmierzamy - podkreślił hierarcha.
Przywołał scenę namaszczenia Jezusa przez kobietę z Betanii. - W przeciwieństwie do biesiadników w domu Szymona Trędowatego zrozumiała, kim naprawdę jest Jezus. Tym pięknym i wymownym gestem ogłosiła światu, że Jezus jest Mesjaszem. A jako Mesjasz jest wart wszystkiego, że warto na niego „wylać” całe swoje życie, że warto mu powierzyć wszystko - mówił arcybiskup.
- Oddając Jezusowi swoją najcenniejszą rzecz, staje się wzorem postawy każdego chrześcijanina. My wpatrujemy się w ten gest, a ona nas pyta, czy przypadkiem nie oddajemy Jezusowi zamiast rzeczy najcenniejszych tylko to, co nam zbywa, resztki czasu, jakieś postanowienia czy wyrzeczenia, małe chwile rozproszonej modlitwy czy jeszcze inne gesty. Jezus oddał za nas życie, więc powinniśmy mu oddawać to co jest najcenniejsze w nas i to, co najcenniejsze jest w naszym posiadaniu - podkreślił.
Dodał, że kobieta przez swój gest namaszczenia wyznała, że Jezus jest Królem. - W jednej z homilii papież Benedykt XVI podkreślił, że uznanie Jezusa za Króla oznacza zaakceptowanie Go jako tego, który wskazuje nam drogę, któremu ufamy, za którym idziemy. Oznacza to dzień po dniu przyjmowanie Jego słowa jako kryterium obowiązującego w naszym życiu, dostrzeżenie w Nim autorytetu, któremu się podporządkowujemy, ponieważ jego władza jest władzą prawdy - mówił.
- Jezus Król buduje swoje królestwo w sercach ludzi, aby przez to budować nowy świat, w którym panuje pokój, radość, nadzieja, a przede wszystkim miłość. Ważne, abyśmy tę miłość zrozumieli i w jej perspektywie patrzyli na dzisiejszy świat i na dzisiejsze życie, na toczące się w naszym kraju niezrozumiałe czasem dyskusje, szerzącą się nienawiść, przemoc, bezkarne oskarżenia, nastawanie na świętość i nietykalność ludzkiego życia - tłumaczył hierarcha.
- Prawdziwa miłość nigdy nie zabija drugiego człowieka, lecz stwarza perspektywy życia i rozwoju nawet w tych momentach, gdy wydaje się, że nie ma już nadziei. Prawdziwa miłość stwarza przestrzeń do życia - podkreślił arcybiskup.
- Wszyscy jesteśmy ludem Zmartwychwstałego Pana i dlatego On oczekuje, że będziemy tak postępować. Jesteśmy ludem powołanym do świętości i do życia w jedności. Oznacza to, aby za autentyczne kryteria uznać prawdę i miłość. Jest to wybór między życiem tylko dla siebie a oddaniem siebie dla większej sprawy. Oto prawdziwy sens gestu namaszczenia Jezusa uczynionego przez kobietę w Betanii - wyjaśnił.
- Uczmy się tego gestu, abyśmy mogli nieustannie sami stawać się lepsi i zmieniać ten świat na lepszy, bardziej sprawiedliwy i bardziej Boży, aby ten świat rzeczywiście mógł stać się królestwem Jezusa Chrystusa Króla ukoronowanego na krzyżu, aby ten świat był jego prawdziwym królestwem - zakończył metropolita.