Po raz 11. z Gdańska wyruszyła piesza pielgrzymka do Mątowów Wielkich, miejsca narodzin i chrztu bł. Doroty.
Z bazyliki Mariackiej na pielgrzymi szlak wyszło w piątkowy poranek 31 maja ponad 100 osób. Pielgrzymkę rozpoczęto o godz. 6.30 celebracją Eucharystii. Przewodniczył jej bp Piotr Przyborek w asyście kapłanów, na czele z kierownikiem pielgrzymki ks. Krzysztofem Ławrukajtisem, na co dzień proboszczem parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Gdańsku-Brętowie.
Pierwszy dzień pielgrzymowania przypadł akurat w liturgiczne święto Nawiedzenia NMP, do czego w homilii odwołał się bp Przyborek. - Matka Najświętsza, jak słyszymy dziś w Ewangelii, "z pośpiechem udała się do pewnego miasta w pokoleniu Judy". I ten pośpiech jest bardzo ważny. Można to greckie słowo "spudes", oznaczające pośpiech, tłumaczyć również jako gorliwość, jako nakaz serca. Chodzi więc o mobilizację, o coś, co wypływa z nas. Wyruszamy z pośpiechem, by nieść błogosławieństwo. I tak jest dzisiaj na tym pielgrzymkowym szlaku. Pielgrzymka, modlitwa i pokuta uczą nas, żeby tak było też zawsze - podkreślił pasterz.
- Pismo Święte pokazuje nam jeszcze jeden przykład, kiedy użyte jest słowo "pośpiech", ale w negatywnym sensie. Z pośpiechem udała się Salome, by prosić Heroda Antypasa o głowę Jana Chrzciciela. Ten sam pośpiech, ten sam instynkt, to samo natchnienie, te same emocje. Tam [w przypadku nawiedzenia Elżbiety przez Maryję - przyp. red.] prowadzą do błogosławieństwa, tutaj prowadzą do przekleństwa. Dlatego tak ważne jest czuwanie nad tym, by gniew czy też inne emocje zawsze prowadziły do dobra, by nie dać się ponieść złu, nie dać się nakręcić do tego, żeby zrobić coś złego - zauważył bp Piotr.
Zwrócił też uwagę na to, że wędrówka Maryi ma konkretny cel - wyszła ze swojego miasta, by dotrzeć do domu Elżbiety. - Pielgrzymka to z naszej strony ogromna prośba i modlitwa o to, żebyśmy zawsze zmierzali do celu, którym jest dom Ojca, żebyśmy nigdy w tej drodze nie ustali, nie zawahali się albo - nie daj, Boże - nie pogubili się - tłumaczył kaznodzieja.
- Poprzez nasze wołanie w intencjach, które bierzemy ze sobą od spotykanych przez nas ludzi, mamy "wymadlać" im radość, mamy "wymadlać" im nadzieję, mamy "wymadlać" - w ich i naszych prośbach - światło Chrystusa, który przynosi ukojenie - zaznaczył bp Przyborek.
Po Eucharystii i krótkiej przerwie o godz. 7.35 pielgrzymi wyruszyli w drogę do Mątowów, wraz z nimi bp Przyborek. Śpiące jeszcze o tej porze w długi weekend Główne Miasto usłyszało radosną pieśń "Oto jest dzień". Do Mątowów Wielkich grupa dotrze jutro, tj. w sobotę 1 czerwca.
11. Piesza Pielgrzymka do Mątowów Wielkich
Jedna z uczestniczek - Bogusia z parafii pw. św. Judy Tadeusza w Gdańsku - powiedziała nam, dlaczego wyrusza na szlak, w tym roku już 4. raz. - To nasza lokalna pielgrzymka. Nasza, bo do świętej, która była gdańszczanką. Jest mi też szczególnie bliska jako patronka małżeństw, a ja jestem żoną i mamą, więc naturalnie jest mi bliskie jej pośrednictwo - powiedziała.
Podkreśliła też, że pielgrzymowanie do Mątowów to także okazja do tego, by cieszyć oko pięknem krajobrazu kulturowego i przyrodniczego. - Bardzo kuszące w tej pielgrzymce jest to, że prowadzi ona przez piękne Żuławy, mijamy domy podcieniowe i kościoły z drewnianymi wieżami, rozlewiska wody i piękne wierzby. A do tego wspaniała gościnność ludzi, pyszne kanapki, pierogi. Atmosfera pielgrzymowania jest po prostu taka rzewna. Nie jest więc ta pielgrzymka jakimś ogromnym wyrzeczeniem, lecz przyjemnością, w pewnym sensie nagrodą - mówi uczestniczka.
Pielgrzymka do miejsca narodzin i chrztu bł. Doroty na stałe wpisała się w kalendarz gdańskiego Kościoła. - Jestem za nią Panu Bogu wdzięczna. Jak również za obecność ks. Krzysztofa Ławrukajtisa, który stworzył tę pielgrzymkę. Ma osobowość ojca, która przyciąga. Dzięki temu czujemy się na pielgrzymce u siebie - podkreśla. - Idę z wielką wdzięcznością za to, że - po pierwsze - mogę, bo mnie mój mąż puszcza (śmiech), że mam pracę, że mam wolny dzień. I niosę tu swoje małżeństwo, ale także wszystkie inne zwyczajne troski i kłopoty - swoje, mamy, siostry i przyjaciółki. Idę z taką lekkością, bo wiem, że nie niosę tego sama. Idę z Maryją i wiem, że oprócz Niej jeszcze Syn na mnie czeka, jeszcze Bóg Ojciec oraz znajomi, koledzy, koleżanki i przyjaciele. Razem łatwiej. Wierzę, że Pan przychodzi z łaską - dodaje Bogusia.
Pielgrzymka to oczywiście modlitwa, bycie razem, ale także głoszone w konferencjach słowo. - Dzisiaj rozpoczęliśmy pielgrzymowanie konferencją, która była zachętą do tego, żebyśmy byli darem dla innych. Odbieram to jako słowo dla mnie, które - mam nadzieję - w przyszłości zaowocuje - mówi pątniczka.