21 września 1924 r. bł. ks. Bronisław Komorowski odprawił pierwszą Eucharystię w dawnej ujeżdżalni koni, która adaptowana została na kościół św. Stanisława Biskupa Męczennika w Gdańsku-Wrzeszczu. 22 września 2024 r. wspólnota parafialna obchodziła pamiątkę tego wydarzenia.
Gdański męczennik II wojny światowej celebrował liturgię wiek temu w jeszcze surowej wojskowej hali, stanowiącej część kompleksu koszarów pruskich telegrafistów. Po przeprowadzonym gruntownym remoncie, powstał pierwszy, wymodlony przez wiernych polski kościół katolicki. Świątynia znajdująca się w tzw. "polskim kwartale" szybko została centrum życia narodowego i religijnego Polaków Wolnego Miasta Gdańska. Nazywano ją Polską Bożą Stajenką.
Niedzielnej Eucharystii przewodniczył abp Tadeusz Wojda. Na Mszę św. licznie przybyli księża z pobliskich parafii i ci związani z wrzeszczańską wspólnotą. Byli parlamentarzyści, samorządowcy, wierni i rodzina bł. ks. Bronisława Komorowskiego.
Uroczysta liturgia rozpoczęła się od poświęcenia tablicy pamiątkowej. Wioleta Żurawska /Foto GośćW homilii metropolita gdański podkreślił, że 100. rocznicę pierwszej Mszy św. przeżywamy przy ołtarzu. - Chcemy, aby był to dar naszego serca, naszej wiary, ale także naszych pragnień. Wspominamy pragnienia Polaków, którzy w Wolnym Mieście Gdańsku nie mieli możliwości przeżywania i wiary w języku polskim. To z ich pragnień powstała ta świątynia - mówił pasterz.
- Starano się i proszono, by można było odprawiać Mszę św. po polsku aż do roku 1924, gdy nieprzychylne polskiemu duszpasterstwu władze wreszcie zgodziły się "uchylić furtkę". Ten kościół powstał z wielkiego pragnienia Polaków, którzy mieszkali na tym terenie i chcieli w swoim języku oddawać cześć Bogu. Stało się tak dlatego, że ks. Bronisław Komorowski już od momentu swoich święceń kapłańskich starał się gromadzić wokół siebie Polaków. Był wielkim społecznikiem, ale przede wszystkim był wielkim duszpasterzem, wielkim kapłanem - dodał arcybiskup.
Metropolita gdański zaznaczył, że już w pierwszej parafii w Łęgowie ks. Komorowski bardzo wspierał Polaków, prowadził ich i budował świadomość polską i religijną. - Jego drugą parafią był św. Mikołaj w Gdańsku. Bardzo wzruszające jest świadectwo, które dał ówczesny proboszcz, ks. Maćkowski, który był "Niemcem z krwi i kości", nazwalibyśmy go dziś nacjonalistą. Pisał: "Ks. Bronisław Komorowski przez kilka lat pracował w kościele św. Mikołaja w Gdańsku. Gorliwie pracował wśród wiernych, także wśród chorych. Na szczególne uznanie zasługuje jego praca wśród dzieci". Te słowa kapłana, który tak mocno związany był z nacją niemiecką, o kapłanie Polaku, brzmią naprawdę wyjątkowo - zaakcentował kaznodzieja.
- Przypomniałem to świadectwo, aby dojść do początku tego kościoła i wskazać na jakim fundamencie ta wspólnota jest zbudowana. Jest ona zbudowana na solidnym fundamencie. Na fundamencie człowieka, który czerpał swoją wiarę z kapłaństwa, bycia zjednoczonym z Jezusem Chrystusem do końca. To właśnie ten Chrystus umacniał go do tego, aby posługiwać wśród dzieci, chorych, biednych, umierających i tych wszystkich, którzy są jak owce rozproszone i szukają swojego miejsca, swojego pasterza - dodał abp Wojda.
- Przypomniałem to świadectwo, aby dojść do początku tego kościoła i wskazać na jakim fundamencie ta wspólnota jest zbudowana. Jest ona zbudowana na solidnym fundamencie. Na fundamencie człowieka, który czerpał swoją wiarę z kapłaństwa, bycia zjednoczonym z Jezusem Chrystusem do końca - mówił abp Tadeusz Wojda. Wioleta Żurawska /Foto GośćHierarcha przytoczył, że 1923 r. ówczesny biskup O’Rourke zlecił ks. Bronisławowi zorganizowanie tu pierwszej wspólnoty. - Natychmiast przybyli wszyscy, którzy szukali polskości. Zgromadzili się wszyscy ci, którzy pragnęli budować swoją wiarę i tą wiarą zorganizować kościół. Tak powstało towarzystwo budowy świątyni. W 1924 r. zaczęto przebudowywać ujeżdżalnię koni, ale już 21 września odprawiono tu pierwszą Mszę św. Być może brzmi to prosto, ale nie było tak łatwo. W skrócie: robiono wszystko, aby ten kościół nie powstał, żeby ta świątynia nie stała się świątynią. Wybijano szyby, próbowano niszczyć mury, próbowano nawet podpalić ten kościół - zaznaczył.
- Ksiądz Bronisław nie przejmował się tym. Starał się budować, rozbudowywać, przebudowywać, upiększać tę świątynię, aby stała się ona rzeczywistym domem Bożym. Aby mógł tutaj sprawować najświętsze sakramenty i zanosić do serc wiernych Jezusa Chrystusa, karmić wszystkich Eucharystią, być z Bogiem poprzez sakrament pojednania i poprzez różne wspólnoty i grupy parafialne organizować codzienne życie. Był kapłanem według serca Jezusowego, kapłanem, który żył Bogiem i dzielił się Bogiem z innymi. Tak było przy powstaniu tego kościoła - powiedział przewodniczący KEP.
Kapłan, nazywany królem Polaków, pracował tu do 1 września 1939 r., kiedy został aresztowany. - Był dla wielu solą w oku. Wielu nie podobała się jego działalność duszpasterska i polonijna. Dlatego, gdy broniła się Poczta Polska, gdy broniło się Westerplatte, to w porannych godzinach ks. Bronisław został wywleczony z domu w koszuli nocnej i zabrany. Po drodze bity i policzkowany, poniżany. Tak było też na miejscu przesłuchania. Następnego dnia przewieziono go do Stutthofu - mówił arcybiskup.
- Maltretowany i wycieńczony, do końca zachował dla wszystkich otwarte serce i uśmiechniętą twarz. Zachował postawę prawdziwie kapłańską i prawdziwie polską. To piękne świadectwo o kapłanie, który jest fundamentem tej wspólnoty. Tak było aż do 22 marca 1940 r., kiedy wraz z innymi więźniami, wywieziono go do lasu i rozstrzelano, myśląc, że w ten sposób zakończy się historia tego Bożego człowieka. Pan Bóg nie zapomina o swoich sługach. W 1999 r., jak pamiętamy, został wyniesiony na ołtarze w gronie 108. Męczenników II wojny światowej. Od tej pory bł. Bronisław towarzyszy nam w tej wspólnocie swoją obecnością i wyprasza nam łaski - tłumaczył.
Wspólne zdjęcie parafian i zaproszonych gości z abp. Tadeuszem Wojdą. Wioleta Żurawska /Foto Gość- Przypominając sobie jego biografię, musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy dziedzicami tej wielkiej duchowej spuścizny bł. ks. Bronisława Komorowskiego. Na niej budujemy dzisiejszą wspólnotę parafialną św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Dlatego trzeba sobie postawić pytania: jak wygląda nasza wspólnota? Jak wygląda nasza wiara? Czy rzeczywiście każdego dnia - patrząc na przykład bł. Bronisława - staramy się ją budować? Czy bł. Bronisław stał się i jest nadal dla nas drogą prowadzącą do Boga? Te pytania są dzisiaj ważne dlatego, że żyjemy w równie trudnych czasach, w których wiara spychana jest na margines, a świat próbuje wmówić nam, że nie jest potrzebna, a życie można realizować doskonale bez Boga - zakończył przewodniczący KEP.