Załatwią cię, chłopie, jak amen w pacierzu

Ks. Sylwester Zych w czasach PRL był opozycjonistą, kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej, działaczem Solidarności. Jego zwłoki zostały odnalezione przy dworcu PKS w Krynicy Morskiej niecały miesiąc po zakończonych klęską komunistów tzw. wyborach czerwcowych. 19 maja duchowny skończyłby 75 lat.

W lipcu 1989 r. duchowny krótkie wakacje postanowił spędzić u znajomego – ks. Tadeusza Brandysa, proboszcza parafii pw. św. Katarzyny w Braniewie. „Był wyraźnie przygnębiony, przybity czymś. Skryty. Ciągle zasmucony jakiś taki. Podpytałem nawet delikatnie, skąd ten stan. Nie bardzo chciał rozmawiać, ale powiedział mi, że dostaje anonimy z pogróżkami” – opowiadał po latach kapłan.

Ksiądz Zych codziennie płynął promem do Krynicy Morskiej, gdzie odpoczywał na plaży. Jego ciało odnalazło 11 lipca troje nastolatków, którzy ok. godz. 2 w nocy wracali z pobliskiego klubu „Meduza”. Wezwali karetkę. „Stwierdzono tylko nieznaczne otarcie naskórka na czole oraz wysokie stężenie alkoholu we krwi, sięgające cztery promile. W zasadzie wyklucza się jednak zabójstwo lub nieumyślne spowodowanie śmierci” – raportował funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej. Wbrew tej relacji wiele tropów wskazuje na to, że tajemnicza śmierć znienawidzonego przez komunistyczne służby kapłana była ostatnią zbrodnią PRL.

[…]

PRL-owska propaganda miała własne wytłumaczenie zdarzeń z 11 lipca, które jota w jotę pokrywało się z „ustaleniami” SB. Na polecenie Jerzego Urbana Telewizja Polska przygotowała materiał „o księdzu, który się zapił na śmierć”. Wyemitowano go w porze największej oglądalności, po ówczesnym „Dzienniku Telewizyjnym”. „Pokazano w reportażu przede wszystkim pracowników klubu »Riviera « w Krynicy Morskiej, którzy opowiadali o tym, że ks. Zych na kilka godzin przed śmiercią miał rzekomo spędzić czas w barze i nadużyć alkoholu. Z relacji barmana wynikało, że kapłan, razem z towarzyszącym mu kompanem, miał wypić po litrze alkoholu na głowę” – opowiadał Zbigniew Branach, autor książki „Tajemnica śmierci księdza Zycha”. Ci sami barmani podczas jednego z przesłuchań zeznali, że ks. Zych „w nocy z 10 na 11 lipca przebywał w wymienionej restauracji w towarzystwie nieznanego, starszego mężczyzny (…). Podczas pobytu wypili po około 800 gram wódki każdy”.

Wyjaśnienia SB zaprezentowane w propagandowym filmie od samego początku budziły poważne wątpliwości. Wskazywano, że ks. Zych stronił od alkoholu oraz angażował się w Ruch Otrzeźwienia Narodu – antyalkoholową akcję prowadzoną przez episkopat. „W Prokuraturze Rejonowej w Elblągu przebywali dwaj dziennikarze »Gazety Wyborczej«, którzy w rozmowie z prokuratorem podważali wiarygodność zeznań barmanów z »Riviery«, a ponadto twierdzili, że zgon Sylwestra Zycha ma związek z pisaniem przez niego pamiętników na temat jego prześladowań przez Służbę Bezpieczeństwa i Kościół” – raportował naczelnik Wydziału Śledczego WUSW w Elblągu. „Po pewnym czasie od tamtych wydarzeń miałem okazję rozmowy z barmanem, jednym z bohaterów reportażu zleconego przez Urbana. Ów człowiek powiedział mi: »Nie mogę dłużej żyć z wyrzutami sumienia. Tam, wtedy, w tamtym barze ks. Zycha nie było«” – podkreślał Z. Branach.

Zastrzeżenia budziły również działania prokuratury, która nie uwzględniła śladów na ciele ofiary, które stwierdzono w trakcie drugiej sekcji zwłok – 54 uszkodzeń ciała, w tym zasinień i obrażeń wokół ust, szyi, torsu, głowy i żeber w rejonie kręgosłupa. „Czy te wszystkie rany i obrażenia mógł zadać sobie sam? Śledztwo to wykluczyło. A jeśli nie zadał ich sobie sam, to kto to uczynił?” – zastanawiał się Z. Branach.

Należy dodać, że przed ks. Zychem – również w niewyjaśnionych okolicznościach – śmierć ponieśli inni duchowni prowadzący działalność niezależną – ks. Stefan Niedzielak oraz ks. Stanisław Suchowolec. Ksiądz Zych uczestniczył w pogrzebach obu kapłanów. Z ks. Suchowolcem był zaprzyjaźniony. „Wiele morderstw politycznych popełniono (…) w okresie rozprężenia i chaosu, gdy w 1989 r. służby »zrywały się z łańcucha«. Wtedy nie trzeba było czekać na zgodę z góry” – zaznaczył prof. Patryk Pleskot, autor książki „Zabić. Mordy polityczne PRL”.


Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Gdańskiego" - nr 20 na 18 maja.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..