Dwa dni pełne modlitwy, uwielbienia i duchowego umocnienia zgromadziły wiernych w parafii pw. Błogosławionej Doroty z Mątew w Gdańsku. Wydarzenie, zorganizowane przez Teobańkologię, odbyło się 12 i 13 lipca i przyciągnęło tłumy - zarówno na miejscu, jak i przed ekranami. Centralnym momentem było przyjęcie szkaplerza karmelitańskiego - znaku opieki Matki Bożej.
Wieczór w parafii pw. Bł. Doroty z Mątew 12 lipca rozpoczął się od uroczystej Mszy św., podczas której wierni mogli przyjąć szkaplerz karmelitański - mały, prosty znak, który niesie ze sobą wielką obietnicę: opiekę Maryi w życiu i w godzinie śmierci. Po Eucharystii nastąpiła modlitwa uwielbienia, różaniec i modlitwa o uzdrowienie. Ten sam program powtórzył się także w niedzielny wieczór, po serii porannych i popołudniowych Mszy św., z głoszeniem Słowa.
Każdy wieczór kończył się późno, w atmosferze głębokiego skupienia i modlitwy. Nie zabrakło śpiewu: oprawę muzyczną prowadziła diakonia, która z ogromnym wyczuciem towarzyszyła wiernym w przeżywaniu tych chwil. Dla tych, którzy nie mogli być fizycznie obecni, wieczorne modlitwy były transmitowane na żywo na kanale YouTube Teobańkologii.
Teobańkologia na gdańskim Jasieniu - nałożenie szkaplerzaKazania wygłoszone przez ks. Teodora Sawielewicza, duszpasterza i twórcę Teobańkologii, były sercem całego wydarzenia. Kapłan mówił o potrzebie miłosierdzia wobec samego siebie, o tym, że nie da się naprawdę kochać innych, jeśli najpierw nie zaakceptujemy siebie. Używając prostych, obrazowych historii - jak ta o ptaszku uwięzionym w mieszkaniu - trafiał w sedno duchowych zmagań wielu obecnych.
- Zatroszcz się o siebie, by Bóg mógł zatroszczyć się o ciebie przez Maryję - powtarzał, nawiązując do Ewangelii o miłosiernym Samarytaninie. - Może jesteś jak ten człowiek z przypowieści: poraniony, zagubiony. Ale też jak kapłan i lewita, którzy nie pomagają, bo sami są już wyczerpani. Bez miłości do siebie nie jesteśmy w stanie być miłosierni wobec innych - mówił.
Jego słowa wywołały poruszenie. Wielu uczestników nie kryło wzruszenia. Joanna z Gdańska, która w sobotę przyjęła szkaplerz, mówiła: ”Ten znak był dla mnie jak decyzja, że chcę być blisko Maryi. Przyszłam tu z niepokojem w sercu, a wychodzę z pokojem. Nie umiem tego wytłumaczyć inaczej jak tylko obecnością Boga.”
Podobnie mówił Zbigniew z Sopotu, który również przyjął szkaplerz. - To nie był zwykły weekend. Od miesięcy czułem duchowe zmęczenie. Miałem wrażenie, że tylko działam, tylko muszę. A tu, podczas kazania, usłyszałem, że Bóg nie oczekuje ode mnie perfekcji, tylko prawdy i otwartości. Maryja to wszystko porządkuje. To był dla mnie duchowy przełom - mówił mężczyzna.
Teobańkologia na gdańskim Jasieniu - modlitwa przyjęcia szkaplerzaW czasie wydarzenia działało także stoisko z książkami i materiałami formacyjnymi. Każdy mógł nabyć szkaplerz, porozmawiać z członkami wspólnoty i dowiedzieć się więcej o duchowości karmelitańskiej. Atmosfera wydarzenia była życzliwa, otwarta, ale jednocześnie głęboko duchowa. Wierni czuli, że nie są sami, że tworzą wspólnotę prowadzoną przez Matkę Bożą.
Kulminacyjnym momentem niedzielnego wieczoru była procesja Maryjna, która rozpoczęła się po Mszy św. o godz. 18. Wierni przeszli wokół świątyni, śpiewając i modląc się, oddając Maryi swoje troski i intencje. Później znów rozbrzmiały pieśni uwielbienia, różaniec i modlitwa o uzdrowienie, prowadzona z wiarą i nadzieją.
Organizatorzy wydarzenia z parafii podkreślają, że takie spotkania są potrzebne, szczególnie dziś, gdy wiele osób zmaga się z samotnością, lękiem i brakiem sensu. - Chcemy, by każdy, kto tu przychodzi, mógł się zatrzymać, odetchnąć i usłyszeć jedno: jesteś kochany, nie jesteś sam. Maryja cię prowadzi - mówili.