Odpowiedzialni za trzeźwość - w szkole Maryi. Pod takim hasłem w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny odbyła się pielgrzymka z gdańskiej Oliwy do sanktuarium w Matemblewie. Setki osób - członków trzeźwościowych ruchów kościelnych, grup samopomocowych, klubów abstynenta i rodzin wyruszyły wspólnie, by modlić się o trzeźwość, podziękować za przemianę życia i prosić o siłę do dalszej drogi.
Była to pielgrzymka ludzi, którym ”na sercu leży trzeźwość i szczęście polskich rodzin”.
Wymarsz pielgrzymów sprzed archikatedry miał miejsce o godz. 14. W drodze do Matemblewa, pośród modlitwy różańcowej, katechezy i śpiewu, wybrzmiewały słowa nadziei i świadectwa osób, które zmagają się z uzależnieniami - własnymi albo swoich najbliższych. Po dotarciu na miejsce ok. godz. 17, uczestników przywitał gorący poczęstunek: kawa, herbata i ciasto oraz chleb ze smalcem Dla najmłodszych przygotowano konkursy i zabawy. Najważniejszym punktem spotkania była jednak Eucharystia, sprawowana o godz. 18 w intencji wytrwania w abstynenckich postanowieniach. Homilię wygłosił o. Erwin Urbaniak OFM. Jego słowa, głębokie i mocne, dotykały wielu serc.
34. pielgrzymka trzeźwościowa - rozpoczęcie liturgiiKaznodzieja nawiązał do liturgii dnia - uroczystości Wniebowzięcia Maryi - ukazując Ją jako Matkę, która nie tylko jest blisko Boga, ale przede wszystkim blisko człowieka. - Gdy weźmiemy do ręki kalendarz liturgiczny roku kościelnego, z łatwością zauważymy, jak wiele dni poświęconych jest Maryi. Już pierwszy dzień nowego roku oddany jest Bożej Rodzicielce - przypomniał. - Święty Łukasz w dzisiejszej Ewangelii ukazuje Maryję, która z pośpiechem idzie do Elżbiety. Nie dlatego, że wątpiła w słowa Gabriela. Szła pełna radości, niosąc w sobie nowinę zbawienia. Maryja nie zatrzymuje się na sobie - śpieszy, by służyć drugiemu człowiekowi. To pragnienie pomocy dawało Jej siłę. I właśnie ta cecha nas do Niej przyciąga - nieoceniająca, przebaczająca, wierna i gotowa szukać człowieka, nawet gdy jest daleko od Boga - dodał.
O. Erwin przywołał także fragmenty listu św. Pawła, mówiące o zmartwychwstaniu, by podkreślić, że Wniebowzięcie Maryi to nie tylko święto Jej chwały, ale także znak nadziei dla każdego z nas. - To, co nam zostanie dane na końcu czasów, Maryja otrzymała już teraz: zbawienie i chwałę nieba. Dlatego jest dla nas źródłem pociechy i znakiem nadziei - mówił. - Patrząc na Maryję, szczególnie pod krzyżem, widzimy, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. To, co dla ludzi wygląda na porażkę, On potrafi przemienić w zwycięstwo. Czy w naszym życiu są okresy stracone? Lata uzależnienia, współuzależnienia, duchowej ciemności? Maryja uczy, że żaden czas nie jest zmarnowany, jeśli prowadzi do powrotu do Boga - podkreślił
34. pielgrzymka trzeźwościowa - piknik w MatemblewieKaznodzieja nie unikał trudnych tematów. Mówił o zagubieniu, bólu i stracie, ale też o możliwości odbudowy życia na nowo. Przywołał postać Piotra, który - mimo zaparcia się Jezusa - usłyszał od Niego: „Paś owce moje”. - To znaczy: nie jesteś przekreślony. Masz misję. Masz przyszłość. Bóg nie zamyka drzwi - zaznaczył. - Tak samo ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym nie zmuszał do powrotu. Ale czekał. I gdy syn się pojawił, wybiegł mu naprzeciw. Tak działa Bóg. Nie zabiera wolności, ale daje szansę. Zawsze.
O. Erwin nawiązał również do historii Viktora Frankla - psychiatry i ocalałego z Auschwitz, który po wojnie, mimo ogromnej straty, odnalazł sens życia w duchowości. - Frankl stworzył logoterapię, metodę, która pokazuje, że najgłębszy sens można odnaleźć nawet w cierpieniu. Badania pokazują, że tam, gdzie obok terapii emocjonalnej i psychicznej pojawia się wymiar duchowy, efekty są trwalsze i głębsze. Bo człowiek to nie tylko ciało i emocje. To także dusza. Dlatego takie spotkania jak nasze: modlitwa, wspólnota, Eucharystia, mają ogromną wartość - podkreślił.
Po zakończeniu Mszy św. przyszedł czas na świadectwo. Przed mikrofonem stanęła Paulina. Jej historia poruszyła wielu uczestników. - Nie jestem uzależniona. Ale przez lata żyłam w cieniu uzależnienia hazardem. Wydawało mi się, że to minie. Potem, że to może moja wina, że nie jestem dość dobra. Wstydziłam się mówić komukolwiek - mówiła.
Paulina opowiadała, jak długo trwało, zanim zrozumiała, że potrzebuje pomocy. - Zaczęło się od modlitwy i spowiedzi. Mam świetnego spowiednika. Dzięki niemu uwierzyłam, że ktoś mnie słucha. Dziś mogę powiedzieć: jestem wolna. Mam dla kogo żyć - dla męża, dla naszych córek i dziecka, które noszę pod sercem - dodała.
Na zakończenie Mszy św. uczestnicy modlili się słowami, które wybrzmiały jak testament tej drogi: ”A gdy będziemy schodzić z tego świata, niech nas, niosących pełne naręcza dobrych czynów, przedstawi Tobie, Najświętsza Dziewico Wniebowzięta - najdoskonalszy owoc tej ziemi - abyśmy zasłużyli na przyjęcie do Twojego domu. Amen.”
Wierni opuszczali sanktuarium w zadumie. Ale wszyscy - z nadzieją. Bo nawet jeśli droga do wolności bywa trudna, to nie trzeba iść nią samemu.