Eleganckie suknie, błyszczące muchy, szerokie uśmiechy i widok, który zapierał dech w piersiach - na 34. piętrze Olivia Star w Gdańsku odbył się "Z widokiem na Miłość - podniebny bal dla katolickich singli". Wydarzenie, które połączyło zabawę, modlitwę i pragnienie spotkania kogoś wyjątkowego, zgromadziło blisko 300 osób z całego kraju.
Bal rozpoczął się uroczyście - od Mszy św. w archikatedrze oliwskiej, sprawowanej w intencji znalezienia dobrej żony czy dobrego męża. Dopiero po niej uczestnicy wyruszyli do Olivia Star, by przenieść się na najwyższy poziom jednego z najbardziej rozpoznawalnych wieżowców Trójmiasta. Tam, wysoko nad miastem, czekała na nich elegancka sala, rozświetlona ciepłym światłem i udekorowana z wyjątkowym smakiem. Wszystko wyglądało jak z filmu - z tą różnicą, że to nie scenografia, lecz prawdziwa historia, pisana przez ludzi z nadzieją na miłość.
- Po raz pierwszy organizujemy bal na taką skalę. Wcześniej organizowaliśmy podobne wydarzenia, ale miały one charakter bardziej kameralny - przeznaczone były głównie dla osób ze wspólnot, które modlą się o znalezienie dobrego męża i dobrej żony. Dziś spotykamy się na 34. piętrze budynku Olivia Star w Gdańsku, gdzie postanowiliśmy stworzyć przestrzeń do wspólnej integracji i budowania więzi wśród katolików. Wierzymy, że wśród uczestników są tacy, którzy w przyszłości być może zdecydują się na zawarcie sakramentalnego małżeństwa - mówi Bartosz Grzmilas, jednen z organizatorów.
Bal dla katolickich singli - przywitanie gości przez organizatorów.Na początku było powitanie gości, a następnie krótka modlitwa i zawierzenie wydarzenia Najświętszej Maryi Pannie oraz Bogu. Po części wstępnej przyszedł czas na kolację, konkursy integracyjne z nagrodami, a następnie zabawę taneczną. - Wierzymy, że przynajmniej jedna para, która się tu dziś pozna, w przyszłości zawrze sakramentalny związek małżeński. To byłby dla nas największy owoc i najpiękniejsza nagroda za organizację tego przedsięwzięcia - przyznaje B. Grzmilas.
Organizatorzy - członkowie wspólnoty Dwie Fale z Sopotu, modlącej się o znalezienie dobrego męża i dobrej żony - od początku wiedzieli, że ich pomysł ma w sobie coś wyjątkowego.
- Zauważyliśmy, że istnieje potrzeba stworzenia przestrzeni, w której młodzi ludzie o podobnych wartościach, pragnący w przyszłości zawrzeć sakramentalny związek małżeński, mogliby się spotkać na żywo. Nie w formule speed datingu, nie w pośpiechu, ale w atmosferze sprzyjającej poznaniu, rozmowie, wspólnej zabawie i integracji. W maju zorganizowaliśmy mini edycję takiego wydarzenia - skierowaną głównie do osób ze wspólnot - mówi Wioleta Cieniewicz, jedna z organizatorek.
- Była to impreza na znacznie mniejszą skalę, ale już wtedy zobaczyliśmy ogromne zainteresowanie. Zgłosiło się więcej osób, niż mieliśmy miejsc. To utwierdziło nas w przekonaniu, że Duch Święty naprawdę nas połączył. Poznaliśmy się z Bartoszem w kościele, podczas Mszy św. w intencji o dobrego męża i dobrą żonę, i poczuliśmy, że chcemy tym doświadczeniem się podzielić - dać innym podobną przestrzeń spotkania - przyznaje
Początkowo planowali wydarzenie dla osób z Trójmiasta, ale ku ich zaskoczeniu zgłoszenia napłynęły z całej Polski. Bal liczył około 230 uczestników - z Rzeszowa, Skarżyska-Kamiennej, Szczecina, Warszawy, ze Śląska i wielu innych miejsc.
- W formularzach zgłoszeniowych wiele osób pisało, że brakuje im możliwości poznania kogoś w prawdziwym życiu, poza internetem. Dlatego uznaliśmy, że ta przestrzeń jest naprawdę potrzebna - żeby ludzie mogli się spotkać, porozmawiać, spędzić ze sobą czas, odłożyć telefony, wyjść zza monitorów i przestać ukrywać się za fikcyjnymi zdjęciami w mediach społecznościowych. Tak jak robili to nasi rodzice i dziadkowie - pójść na potańcówkę, spojrzeć sobie w oczy, porozmawiać i dać szansę, by pojawiła się pierwsza iskra - tłumaczy pani Wioleta.
Już od wejścia dało się poczuć wyjątkową atmosferę - goście pojawiali się elegancko ubrani, kobiety w długich sukniach, mężczyźni w garniturach, a nad całością unosiła się mieszanka lekkiego stresu, ekscytacji i… nadziei. Z głośników sączyła się delikatna muzyka, a zza przeszklonych ścian rozciągał się widok na rozświetlone Trójmiasto.
Wśród uczestników spotkać można było zarówno osoby, które przyjechały same, jak i te, które przyciągnęły siły rodzinne i przyjacielskie.
- Jak tu trafiłem? Z Radia Plus. Jechałem wtedy na spotkanie z koleżanką z poprzedniej pracy. No więc jadę sobie, słucham radia, słyszę o balu dla katolickich singli i myślę: czemu nie? Lubię tańczyć, lubię takie imprezy. A że ostatnio coraz mniej wesel w kalendarzu - to traktuję ten bal trochę jak wesele… tylko bez pary młodej. A kryteria spełniam: kawaler, katolik - jak znalazł - uśmiecha się Mariusz.
- Czy jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać? Pewnie! To w końcu bal dla katolików, więc wiadomo, może być trochę inaczej niż zwykle. Byłem już na kilku weselach bez alkoholu, z wodzirejem, z tańcami do rana - i było super. Więc tu też może być ciekawie - dodaje.
- A poza tym… jak już poproszę jakąś panią do tańca, to przynajmniej będę wiedział, że przyszła tu sama. To już połowa sukcesu! - żartuje Mariusz.
Bal dla katolickich singli w Gdańsku.Inna uczestniczka, Agnieszka, przyznaje, że na bal trafiła… trochę przypadkiem. - Szczerze? Sama bym się pewnie nie zapisała. Ale mam siostrę, która zna mnie lepiej, niż ja samą siebie. Kiedy zobaczyła ogłoszenie o balu, stwierdziła, że to idealny prezent na moje urodziny. I po prostu… kupiła mi wejściówkę - opowiada.
- Najpierw pomyślałam: serio? bal dla singli? Ale potem uznałam, że właściwie czemu nie? Zamiast kolejnego kubka czy książki - dostałam okazję, żeby się wystroić, potańczyć i może nawet kogoś poznać. Siostra powiedziała mi: "Idź, najwyżej wrócisz z dobrą historią do opowiadania przy kawie". No to poszłam. Poza tym lubię ludzi, lubię tańczyć, a miejsce jest naprawdę wyjątkowe. 34. piętro, widok na całe Trójmiasto - no trudno się nie skusić - przyznaje.
- A czy liczę na coś więcej? Nigdy nic nie wiadomo. Ale nawet jeśli nie spotkam tu przyszłego męża, to i tak będzie to najlepszy urodzinowy prezent, jaki dostałam od lat - uśmiecha się.
Wieczór upłynął w rytmach muzyki, rozmów i śmiechu. Były konkursy, wspólne tańce i chwile wzruszenia. I choć nikt nie wie, czy faktycznie narodziła się tu jakaś przyszła małżeńska para, jedno jest pewne - uczestnicy wyszli z balu z sercami pełnymi radości i nadziei.
Bo - jak zgodnie podkreślają organizatorzy - jeśli chociaż jedna z tych historii zakończy się sakramentalnym „tak”, to cały ten „bal z widokiem na miłość” wart był każdego wysiłku.
Patronem medialnym był "Gość Niedzielny".