W zimowym namiocie CafeWieży przy ul. bp. Szlagi 1 w Gdyni-Małym Kacku zabrakło wolnych miejsc. Zgromadziły się tam całe rodziny - dzieci, młodzież, seniorzy - by wspólnie przeżyć wieczór pełen refleksji, muzyki i wdzięczności za dar wolnej ojczyzny.
Wypełniony po brzegi namiot Stowarzyszenia "Katolickie Centrum Kultury" stał się tego dnia miejscem nie tylko artystycznego spotkania, ale też głębokiego przeżycia wspólnotowego. Uroczysty koncert "Niepodległa" rozpoczął się od odśpiewania hymnu - momentu, który wprowadził wszystkich w podniosły nastrój i przypomniał, że wolność zawsze kosztuje i wymaga pamięci.
Koncert był muzyczną podróżą przez dzieje polskiej kultury i duchowości - od romantycznej tęsknoty za ojczyzną po współczesne brzmienia zakorzenione w narodowej tradycji. Sopranistka Katarzyna Romanowska i multiinstrumentalista Cezary Paciorek połączyli klasykę z nowoczesną wrażliwością, nadając znanym utworom nowe, świeże barwy. Publiczność wsłuchiwała się w ich interpretacje z ogromnym skupieniem - w powietrzu czuć było emocje, wspólne przeżywanie historii, wdzięczność i dumę.
Chopin - G-dur op. 74 nr 1- "Życzenie" w interpretacji Katarzyny Romanowskiej i Cezarego Paciorka.
- Koncert "Niepodległa" jest kolejnym z wydarzeń, które organizuje nasze stowarzyszenie, ale powiedziałbym - pierwszym z cyklu, jaki chcemy kontynuować regularnie, przynajmniej raz w miesiącu - mówił Jarosław Szydłak, prezes Zarządu Stowarzyszenia "Katolickie Centrum Kultury". - Spotykamy się tutaj, w miejscu, gdzie obok nas rośnie budowa Katolickiego Centrum Kultury. Nasz plan jest taki, by w 2026 r. obiekt był już pod dachem, w stanie surowym zamkniętym. Dzisiejsze wydarzenie odbywa się w tzw. zimowym namiocie, czyli w dobrze znanej naszym widzom przestrzeni CafeWieży. A dziś wyjątkowa okazja - Święto Niepodległości, które dla Polaków jest zawsze czasem szczególnym i poruszającym - podkreśla.
J. Szydłak zwrócił uwagę, że koncert ma nie tylko wymiar artystyczny, ale i duchowy. W programie znalazły się polskie pieśni i kompozycje, ale także jeden utwór włoski - symboliczny gest wobec gościa specjalnego wydarzenia, historyka i publicysty Massimiliana Signifrediego z Rzymu, lidera wspólnoty Sant’Egidio. - Zaprosiliśmy naszych przyjaciół z Rzymu, Massimiliana i jego żonę Alinę - mówił prezes. - Poznaliśmy się w 2018 r. i od tamtej pory nasza przyjaźń trwa. Massimiliano fascynuje mnie tym, jak opowiada o Polsce. Kiedyś zapytany, dlaczego nauczył się języka polskiego, odpowiedział, że zrobił to z miłości do najpiękniejszej polskiej kobiety i dodał, że tą kobietą jest historia Polski - wspomina J. Szydłak.
Prezes dodał, że takie świadectwo, wypowiedziane przez człowieka z innego kraju, ma w sobie niezwykłą siłę - może obudzić w Polakach wdzięczność i dumę z własnej historii. - Może da nam impuls, by na nowo zakochać się w naszej ojczyźnie, w jej pięknie i bogactwie. Tak, jak kiedyś Józef Wybicki napisał hymn dla legionów Jana Henryka Dąbrowskiego, by ich podnieść na duchu, tak i my potrzebujemy dziś tej pieśni, która przypomina, kim jesteśmy - dodał.
M. Signifredi przyznaje, że udział w wydarzeniu upamiętniającym niepodległość Polski daje mu, jako Włochowi, poczucie długotrwałej więzi z tym krajem. - Pierwszy raz byłem w Polsce 25 lat temu. Od tamtej pory czuję, że istnieje między nami szczególna nić - między Rzymem a Gdynią, wzmocniona przez liczne wizyty i przyjaźnie - przyznaje.
Przypomina również o symbolicznych powiązaniach między Polską a Rzymem. - W bazylice Santa Maria in Trastevere, gdzie codziennie modli się wspólnota Sant’Egidio, kard. Stefan Wyszyński był kardynałem tytularnym. Później także prymas Józef Glemp otrzymał tę samą tytulaturę. To pokazuje, że między naszymi krajami istnieją tajemne, duchowe więzi, które powracają w historii - wyjaśnia.
Z uśmiechem dodał też słynne już zdanie, które stało się motywem całego wieczoru. - Kiedyś zapytano mnie, dlaczego interesuję się Polską i jej historią. Odpowiedziałem bez wahania: "Bo zakochałem się w najpiękniejszej kobiecie w Polsce". I nie chodziło o moją żonę - choć ją również kocham - ale o historię Polski, która jest piękna, bogata i fascynująca - zaznacza.
Massimiliano Signifredi, historyk, publicysta i lider rzymskiej wspólnoty Sant’Egidio.
- Trzeba wracać do tej historii, trzeba ją pielęgnować i przeżywać na nowo. Przyjazd nad Bałtyk, w miejsce, gdzie historia XX wieku tak silnie odcisnęła swoje piętno, przypomina mi, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Dlatego z okazji 11 listopada musimy pamiętać o cierpieniu, walce i wierze - o wszystkim, co złożyło się na naszą niepodległość - mówi M. Signifredi.
Wieczór w CafeWieży zakończył się wspólnym śpiewem i poczuciem, że patriotyzm może być nie tylko wzniosłym hasłem, ale żywym doświadczeniem wspólnoty i pamięci - by wolność, którą dziś się cieszymy, nigdy nie stała się czymś oczywistym. - Przeżyłam już wiele świąt niepodległości, ale ten wieczór był wyjątkowy - mówiła wzruszona pani Maria, mieszkanka Małego Kacka. - Tyle serca, tyle wspólnego śpiewu... Człowiek naprawdę czuje, że wolność to dar, o którym trzeba wciąż pamiętać i który trzeba pielęgnować - przyznaje.
Patronem medialnym wydarzenia był "Gość Niedzielny".