Minimum socjalne i godność ojca

Gość Gdański 21/2012

publikacja 24.05.2012 00:03

Tak jak w szesnastu miastach w Polsce, w tym samym czasie, kiedy papież Benedykt XVI spotka się z rodzinami w Mediolanie,
3 czerwca wyjdziemy na ulice Gdańska, żeby powiedzieć życiu „tak”. O idei manifestacji i nowych pomysłach, z jej organizatorem Waldemarem Jaroszewiczem, prezesem pomorskiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” rozmawia ks. Sławomir Czalej.

Waldemar Jaroszewicz Waldemar Jaroszewicz
zdjęcia ks. sławomir czalej

Ks. Sławomir Czalej: Dotych-czasowe dwa marsze wypaliły i jasno pokazały, że jesteśmy za życiem. Po co zatem kolejny?


Waldemar Jaroszewicz:
– Otóż mamy zamiar maszerować aż do skutku. A oczekiwanym przez nas efektem będzie realny wpływ, poprzez demokratyczne struktury, na politykę rządu wobec rodzin. Nie tylko na ustawodawstwo, ale i przyjazny dla rodzin klimat. W tej chwili nie ma ani jednego, ani drugiego.


Często rodziny nie mają z czego żyć?


– Na dobrą sprawę nie ma w Polsce wyliczonego minimum na biologiczne przetrwanie. Jest to taka suma pieniędzy, poniżej której powinno się zacząć systematyczną pomoc rodzinie. W naszym kraju wyliczono jedynie płacę minimalną, ale to nie jest to samo. A co w przypadku, kiedy pracę stracił i mąż, i żona? Taka rodzina nie jest uwzględniana w jakiejkolwiek pomocy. Współczynniki określające chociażby zasiłek są na drastycznie niskim poziomie, nie zmienianym od bardzo wielu lat. Jasno widać, że rodzina i jej problemy są na szarym końcu, jeżeli chodzi o kształtowanie polityki społecznej w Polsce.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.