Papież na żaglu

Ks. Sławomir Czalej

|

Gość Gdański 23/2012

publikacja 07.06.2012 00:00

Jasnogórskie korony z meteorytami, Tryptyk Jerozolimski czy olbrzymia bursztynowa monstrancja z bazyliki św. Brygidy w Gdańsku – to tylko niektóre przykłady twórczości gdańskiego artysty Mariusza Drapikowskiego. Jego ostatnim dziełem jest relikwiarz, który został umieszczony w kaplicy bł. Jana Pawła II w parafii Opatrzności Bożej w Gdańsku-Zaspie.

Papież na żaglu zdjęcia ks. sławomir czalej

Ks. Sławomir Czalej: Na widok relikwiarza stanął mi przed oczami jeden z najsłynniejszych ołtarzy z pielgrzymki Jana Pawła II. Okręt na gdańskiej Zaspie z 1987 r., dzieło śp. Mariana Kołodzieja.


Mariusz Drapikowski: – Cieszę się, że tak to odebrałeś! Ołtarz był dla mnie inspiracją i absolutnie nie chciałem od tego uciekać. Choć relikwiarz jest nieco odmienny od papieskiego ołtarza, bo są tam trzy krzyże, a co za tym idzie – trzy żagle, to jednak oddaje ducha wydarzenia sprzed lat. Tamten, niezwykle charakterystyczny, wypełniony wiatrem żagiel, zapadł chyba tak mocno w ludzką świadomość, że nikt z tych, którzy tamto wydarzenie pamiętają, nie powinien mieć problemów z właściwą interpretacją relikwiarza.
Na jednym z żagli umieściłeś postać błogosławionego papieża.
– Ten żagiel napełnia się powietrzem i przyjmuje postać Jana Pawła II. Jeśli się zastanowić, to błogosławiony papież ku czemuś nas kierował, coś wskazywał. I to było chyba najistotniejsze w jego pontyfikacie: jego nauka. Nie jest zatem istotne, czy na tych wszystkich pomnikach jest on do siebie mniej czy bardziej podobny. To jakby jedno. Po drugie, kiedy papież podróżował po świecie, to jakoś zawsze towarzyszył mu wiatr… Jakby symbolizował działanie samego Ducha Świętego.


Przywołał Jego moc podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, ale przypominało Go też owo symboliczne zamknięcie księgi podczas pogrzebu.


– Dokładnie. Dzień po słynnym przemówieniu na placu Zwycięstwa w Warszawie, będąc w Gnieźnie, Jan Paweł II odniósł się do wszystkich narodów Europy. Podkreślił wówczas, że Europa to nie tylko ówczesne kraje Zachodu. Pamiętam, że w tym czasie nikomu nie śniło się o zjednoczonej Europie w jej dzisiejszym kształcie. Nikt nie wyobrażał sobie upadku żelaznej kurtyny! Pewnie jednak papież wyobrażał sobie tę Europę inaczej… Obieramy dzisiaj kierunki, które jasno pokazują, że z papieską nauką nieco się rozminęliśmy… Europa nie może zapominać o swoim pochodzeniu i korzeniach, ani odnosić się do jakichś abstrakcyjnych historii. Ale mówimy o powiewie wiatru, także w symbolu żagla. Kiedy zamknęła się księga na pogrzebie, coś nas wszystkich ścisnęło w gardle… Mieliśmy wrażenie, że te strony przekłada siła nadprzyrodzona. Jana Pawła II nie sposób zrozumieć bez wyraźnego działania Ducha Świętego.


To powiązanie papieża i Trzeciej Osoby Boskiej widoczne jest też w Twoim relikwiarzu.


– Zastanawiałem się nad tym. Bo z jednej strony powiew, ale z drugiej żagiel jednak ten wiatr zatrzymuje… Nadaje kierunek, prowadzi…


Jakie materiały zastosowałeś? Po raz pierwszy widzę połączenie szkła i bursztynu.


– Tradycyjnie jest bursztyn, srebro, srebro złocone. Często zwraca się uwagę na to, że w pracach sakralnych przemawiają nie tylko forma, wizerunek, ale i użyte materiały, ich symbolika.


Czym zatem jest srebro?


– Symbolem czystości, mądrości. Na dwóch żaglach użyte zostało szkło, a konkretnie kryształ. Ten, oprócz czystości, symbolizuje przejrzystość.


A żagiel z bursztynu?


– No, jesteśmy z Pomorza. To słońce, radość, ale także symbol miejsca, gdzie papież wypowiedział słowa: „Jedni drugich brzemiona noście”. Z początku pontyfikatu zapamiętałem dobrze słowa: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Czyli to także miejsce dla krzyża, żeby się go nie wstydzić. Na żaglu jednak zdecydowałem się umieścić jeszcze inne słowa, z którymi Ojciec Święty nas pozostawił: „Wypłyńcie na głębię”. Są widoczne, napisane ręką papieża. Tu, na Pomorzu, ich znaczenie jest bardziej wyraziste.


Ile waży relikwiarz? Żagle sprawiają, że wydaje się lekki.


– Około 65 kilogramów. Ale to będzie relikwiarz stacjonarny. Oczywiście można umieścić go w feretronie i może peregrynować czy to w samym kościele, czy wokół niego. Można go podać, wystawiać do oddania honorów czy ucałowania.


Możesz zdradzić, nad czym pracujesz obecnie na Pomorzu?


– Wracamy do budowy ołtarza bursztynowego w kościele św. Brygidy. Prace z wielu powodów zostały na długi czas zawieszone. Głównym problemem pozostają pieniądze. Gdyby tylko władze państwowe poczuły związany z nim klimat, jego symbolikę... Zresztą gdzie zatrzymuje się większość wycieczek w Gdańsku? Zawsze zwiedzają bazylikę św. Brygidy! Technologicznie jesteśmy przygotowani, żeby zrobić ołtarz w ciągu pięciu lat. Niemniej czas, jaki dzieli nas od momentu rozpoczęcia jego budowy, spowodował, że koszty materiałów i surowców potrzebnych do realizacji wielokrotnie wzrosły. Podkreślam: wielokrotnie.


Ale mówisz, że wracacie?


– Tak, wracamy, żeby dać sobie przynajmniej szansę na zrobienie czegokolwiek przy tym projekcie.


Masz nadzieję na ukończenie ołtarza, czy też liczysz się z tym, że będzie podobnie jak z budową średniowiecznej katedry – skończy go któreś pokolenie?


– Wszystko zależy od woli Pana Boga. Dużą rolę odgrywa także abp Sławoj Leszek Głódź, bo to jego decyzje, tu na ziemi, dają szansę zakończenia tej realizacji. Powiem tak – tu nie chodzi o to, żeby ołtarz był największy, żeby ilością użytego bursztynu przyćmił bursztynową komnatę. Ołtarz nie ma szokować, ale wzruszać i zachęcać do modlitwy. Ma być wotum wdzięczności za pontyfikat Jana Pawła II. A jeżeli tak go odbieramy, to niech będzie zgodny z jego nauką.


A tu jakie słowa Cię inspirują?


– Do prac nad zmodyfikowanym projektem ołtarza zainspirowały mnie słowa zawarte w papieskim poemacie „Tryptyk rzymski”. Wydany pod koniec życia, zawiera głębokie treści związane z życiem, aktem stworzenia, źródłem, a kończy się wejściem na górę Moria. I właśnie ta trzecia część stała się główną inspiracją koncepcji ołtarza. To trzydniowe wejście na górę to obraz męki, śmierci i zmartwychwstania. Jeszcze ta niezwykła rozmowa syna z ojcem, jego pytanie: „A gdzie żertwa?”. To też dramat ojca, któremu syn rodzi się pod koniec życia.


W istniejącej części ołtarza znajduje się wizerunek Maryi.


– To bardzo ważne. Bo Ona jeszcze bardziej niż Abraham uwierzyła nadziei wbrew nadziei. Stąd Jej obecność. Ważną treścią plastyczną, która poprowadzi nas do Maryi i na górę Moria, będzie świadek zmartwychwstania Chrystusa, jakim jest Całun Turyński. Odnajdujemy w nim cały dramat męki, który badali naukowcy z całego świata, często niewierzący. Nie udało się też podważyć jego autentyczności.


Z czego będzie wykonany całun?


– Ze szlachetnego i pięknego materiału, jakim jest złoto Bałtyku, z jego wszystkimi odcieniami. I to w skali jeden do jednego.


Kiedy rozpoczniecie prace?


– Zadajesz mi precyzyjne i konkretne pytanie (śmiech). Te decyzje przy udziale arcybiskupa zapadną na dniach.


A inne realizacje?


– Będą, ale nieco później. Otóż po realizacji ołtarza przy czwartej stacji drogi krzyżowej w Jerozolimie myślimy o kolejnych. Sam ołtarz powstał dzięki inicjatywie stowarzyszenia Communitá Regina della Pace, szczęśliwie pobłogosławiony przez Benedykta XVI w 2009 roku. Wpisał się już w Jerozolimę, ludzie modlą się tam o pokój. Zrodziła się myśl, inicjatywa, żeby na świecie takich ołtarzy powstało 12, czyli tyle, ile jest gwiazd nad głową Maryi w Apokalipsie. Mają powstać na różnych kontynentach, w ważnych sanktuariach maryjnych po to, żeby w łączności z Jerozolimą otoczyć świat modlitwą niczym różańcem. Aktualnie powstaje ołtarz w Kazachstanie w miejscowości Oziornoje. Budowana tam jest kaplica z ołtarzem adoracji skierowanym na step. Odbite od monstrancji światło wschodzącego słońca będzie niczym drogowskaz, a to za sprawą kryształowej ściany kaplicy przepuszczającej światło odbite od srebra, tytanu, kryształów czy bursztynu.•


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.