Ludzie wiedzą, po co idą

GOŚĆ GDAŃSKI 28/2012

publikacja 12.07.2012 00:00

W tym roku po raz 30. na pątniczy szlak wyrusza Gdańska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. O sensie pielgrzymowania, trudzie oraz skomplikowanej organizacji tego przedsięwzięcia z ks. Krzysztofem Ławrukajtisem, kierownikiem Gdańskiej Pielgrzymki, rozmawia ks. Rafał Starkowicz.

Grupa biało- -fioletowa jest starsza niż sama Gdańska Pielgrzymka. Rozpoczynała swoje pielgrzymo-wanie pod przewodnic-twem ks. Bernarda Zielińskiego już w 1979 roku, w ramach Pielgrzymki Warszawskiej Grupa biało- -fioletowa jest starsza niż sama Gdańska Pielgrzymka. Rozpoczynała swoje pielgrzymo-wanie pod przewodnic-twem ks. Bernarda Zielińskiego już w 1979 roku, w ramach Pielgrzymki Warszawskiej
archiwum Elżbiety Adamkiewicz

Ks. Rafał Starkowicz: Czy dzisiaj, kiedy w każde miejsce na świecie można dotrzeć w miarę komfortowo w ciągu kilkunastu godzin, ma jeszcze sens chrześcijańskie pielgrzymowanie?

Ks. Krzysztof Ławrukajtis: – Znajdą się pewnie ludzie, którzy powiedzą, że nie. Oglądałem kiedyś program w telewizji, w którym jeden ze znanych redaktorów powiedział, że jedyne, co pozostawia po sobie pielgrzymka, to śmieci i masa zużytego papieru toaletowego w lasach. To nie jest prawda. Oczywiście, że pielgrzymowanie ma sens. Wiele z pielgrzymek miało w historii charakter pokutny, np. do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela wędrowali także przestępcy. Ich kary zamieniano na pielgrzymowanie. Panowało bowiem słuszne przekonanie, że pątniczy szlak ma wymiar uzdrawiający i odradzający człowieka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.