To nie są egzotyczne wakacje

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 42/2012

publikacja 18.10.2012 00:00

Na ich misji w Kamerunie brakowało gazu. Dwaj księża wsiedli do samochodu i ruszyli do oddalonej o 400 kilometrów miejscowości Bertua, by go uzupełnić. Nie mieli szczęścia. Na misję, do której przybyli, napadli grasujący w okolicy bandyci.

Chodziło im o pieniądze. Misjonarzy związali. Jeden został uderzony maczetą w głowę. Udawał nieprzytomnego. Bał się, że mogą wrócić i dokończyć to, co zaczęli... To nie jest fragment opowieści sensacyjnej, tylko dzień z życia gdańskiego misjonarza ks. Józefa Nowaka. Sześć lat pracował w parafiach w Kamerunie. Obecnie mieszka na Martynice. Podobną drogę przebył ks. Aleksander Młodecki, który przez rok współtworzył misję w kameruńskiej diecezji Yokadouma, a kolejne cztery lata spędził na tej samej co ks. Nowak karaibskiej wyspie. Dzisiaj jest wikariuszem parafii Błogosławionej Doroty z Mątów w Gdańsku.

Słodkie mięso goryla

O czym myśli biały człowiek, Europejczyk, który pierwszy raz styka się z całkowicie odmienną kulturą? – Niczego nie rozumie. Ani języka, ani mentalności miejscowych. Trzeba siedzieć cicho i pokornie słuchać – mówi ks. Józef Nowak. – I zaznajomić się z tym, co zwyczajnie pozwala nam przetrwać. W dżungli nie ma elektryczności, telewizji, telefonów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.