Obcięli mi warkocze

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 49/2012

publikacja 06.12.2012 00:00

Był 10 maja 1982 roku. Grażyna Stankiewicz skończyła 18 lat. Starsi o rok koledzy i koleżanki ze szkoły pisali tego dnia maturę. Niewiele ją to obchodziło. Myślami była gdzie indziej. Dowiedziała się, że jej chłopak – Andrzej został aresztowany.

 Dzieciństwo Grażyny Stankiewicz (druga z prawej) zostało brutalnie przerwane podczas stanu wojennego. Mimo ogromnej traumy, której doświadczyła w więzieniu, postanowiła normalnie żyć Dzieciństwo Grażyny Stankiewicz (druga z prawej) zostało brutalnie przerwane podczas stanu wojennego. Mimo ogromnej traumy, której doświadczyła w więzieniu, postanowiła normalnie żyć
Zbiory Grażyny Stankiewicz

Wracając do domu, nie zauważyła stojącej przed blokiem „czarnej wołgi”. Kiedy nacisnęła dzwonek do drzwi wejściowych, jak zwykle odpowiedziało jej szczekanie psa. Grażynę jednak przywitała nie mama, lecz dwóch funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Liceum niepokorne

W 1979 roku rozpoczęła naukę w III LO w Gdańsku, potocznie zwanym „Topolówką”. Tam spotkała m.in. Piotra Szczudłowskiego, Wiesława Walendziaka, braci Jarosława i Jacka Kurskich i Piotra Semkę zaangażowanych w konspirację. – To była niepokorna szkoła. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niepodległościowe ulotki porozrzucane na korytarzu. Naiwnie podniosłam jedną z nich i zaczęłam czytać. Po chwili poczułam mocny uścisk dłoni na swoim ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy rozwścieczonej nauczycielki. Sprawa skończyła się u dyrektora – wspomina Grażyna Stankiewicz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.