Pamięć i prawda

Dariusz Olejniczak

|

Gość Gdański 49/2012

publikacja 06.12.2012 00:00

Kiedy w 1986 r. zapadła decyzja o utworzeniu nowej parafii w Wejherowie, od początku było jasne, że będzie ona nosić tytuł Chrystusa Króla. To wezwanie nawiązuje do wartości, za które zginęli mieszkańcy tych ziem zamordowani przez Niemców w lesie piaśnickim.

Kościół zacząłem budować dwa lata później – wspomina proboszcz parafii, ks. prałat Daniel Nowak. – Chciałem, by świątynia stanowiła hołd dla tych, którzy zginęli w Piaśnicy. Nie miało to być sanktuarium nie tylko przypominające o tragicznej historii i bestialstwie niemieckich oprawców. Zależało mi na utrwalaniu wartości, za które ginęli Polacy w lesie piaśnickim: wiarę, ojczyznę. Chcę, by i dziś one zwyciężały.

Poszukiwanie prawdy

Po wojnie przez wiele lat peerelowskie władze nie pozwalały kultywować pamięci pomordowanych, bo byli to głównie przedstawiciele kaszubskiej inteligencji i duchowieństwa. Mówienie, że miało się w rodzinie krewnych, którzy zginęli w lesie piaśnickim, było wręcz zabronione. Mimo tego bliscy ofiar tej zbrodni spotykali się, wspominali swoich zmarłych. Już po obaleniu komunizmu, podczas jednego z takich spotkań w kościele pw. Chrystusa Króla, ktoś spontanicznie rzucił hasło o potrzebie powołania do życia stowarzyszenia skupiającego rodziny zamordowanych w latach 1939–40 w Piaśnicy. – I tak powstało stowarzyszenie – mówi ks. prałat Nowak. – W rozmowie z metropolitą gdańskim uznaliśmy, że najlepiej zarejestrować je w sądzie cywilnym. Powołanie tej organizacji jako wchodzącej w skład struktur kościelnych zamykałoby nam drogę do działalności na terenie całej Polski, a mieliśmy rodziny nie tylko w naszej archidiecezji, ale nawet na drugim końcu kraju. Naszym celem jest poszukiwanie prawdy o tej zbrodni i modlitwa za jej ofiary. Ale Stowarzyszenie Rodzina Piaśnicka ma tak silne związki z parafią i kościołem pw. Chrystusa Króla, któremu nadano w 2001 także imię bł. siostry Alicji Kotowskiej, przełożonej zmartwychwstanek zamordowanej w Piaśnicy, że i tak jest traktowane jako wspólnota.

Coraz mniej tych, którzy pamiętają

– Choć nie jesteśmy wspólnotą formalną, to i tak jesteśmy za wspólnotę uważani i sami się za wspólnotę uważamy – mówi wiceprezes stowarzyszenia Andrzej Bratek. – Nasza siedziba rejestrowa jest w tym kościele, nasze spotkania tam się odbywają. Mimo że mieszkamy na całym Pomorzu, w różnych częściach Trójmiasta, a nawet w innych regionach Polski. Tam też powstała kaplica poświęcona męczennikom z Piaśnicy i tam się modlimy. A w 1995 roku Cmentarz Lasów Piaśnickich został włączony do parafii Chrystusa Króla. Samo sanktuarium jest jednym wielkim odniesieniem do pamięci o ofiarach tej zbrodni. Wnętrze kościoła pełne jest symboli związanych z wartościami, za które ci ludzie oddawali życie. Ich nazwiska są wypisane na tablicy umieszczonej w świątyni. Niestety, przedstawicieli wspólnoty ubywa z każdym rokiem. – Początkowo było to 360 osób – mówi ks. prałat. – Przez te lata 120 osób już zmarło. A młodzi niechętnie garną się do działania we wspólnocie. Tłumaczą się brakiem czasu i tym, że w ich rodzinach nie ma już osób, które pamiętają tamte czasy. Ale nasza formuła jest otwarta nie tylko na członków rodzin pomordowanych w Piaśnicy. Liczymy na każdego, kto jest zainteresowany krzewieniem wartości narodowych, patriotycznych oraz historią tego miejsca. Rodzina Piaśnicka zbiera się regularnie kilka razy w roku. Także podczas modlitw w miejscu kaźni. Niedawno postawiono w lesie piaśnickim nową kaplicę. Tam, oprócz modlitw i Mszy świętych, odbywają się lekcje historii prowadzone przez prałata Nowaka. – Ale choć mówię, co tu się stało kilkadziesiąt lat temu, to opowiadam młodzieży nie o szczegółach tej okrutnej zbrodniach, a o patriotyzmie i o tym, że historia ma wpływ na życie współczesnych pokoleń.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.