Ks. Hilary Jastak. Lufa pistoletu dotknęła pleców przesłuchiwanego księdza. „Ty cały stąd nie wyjdziesz” – syknął pijany ubek. Duchowny odpowiedział milczeniem. Do sfingowanych zarzutów się nie przyznał.
Ks. Hilary Jastak. Ostatni „król Kaszubów”
Reprodukcja Jan Hlebowicz
Rzecz się działa w roku 1950. Urząd Bezpieczeństwa, chcąc zdyskredytować księdza Jastaka, oskarżył go o malwersacje finansowe. Dyrektor Caritas i proboszcz nowo utworzonej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni był solą w oku ówczesnego aparatu bezpieczeństwa. Otwierał kuchnie dla ubogich, rozdawał odzież, żywność, lekarstwa otrzymane w darze od Polonii amerykańskiej i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Zakładał przedszkola, świetlice, placówki opiekuńcze i sierocińce.
List, który miał spłonąć
– Ubecy w raportach pisali, że ks. Jastak otrzymane dary, zamiast potrzebującym, przekazywał swojej rodzinie oraz kurii – mówi Robert Chrzanowski, pracownik gdańskiego IPN. Do kampanii przeciwko Caritas włączyła się także komunistyczna prasa. „Czy ksiądz Jastak nam odpowie, gdzie podziały się lekarstwa dla chorych?” – możemy przeczytać w jednym z archiwalnych numerów „Dziennika Bałtyckiego”. W styczniu 1950 r. władze PRL upaństwowiły działalność Caritas. Niedługo potem ks. Jastak napisał list do ks. Kazimierza Kowalskiego, biskupa chełmińskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.