Samarytanie na froncie

Dariusz Olejniczak

|

Gość Gdański 06/2013

publikacja 07.02.2013 00:00

Województwo pomorskie od lat zajmuje czołowe miejsce w ponurych statystykach dotyczących zachorowalności mieszkańców na nowotwory złośliwe.

 Katarzyna Gulczyńska, Tomek Kobielski, alpinista i podopieczne Fundacji „Pokonaj raka” na szczycie Kilimandżaro Katarzyna Gulczyńska, Tomek Kobielski, alpinista i podopieczne Fundacji „Pokonaj raka” na szczycie Kilimandżaro
fundacja pokonaj raka

Światowy Dzień Chorego wypada 11 lutego, zaś 4 lutego obchodzony był Międzynarodowy Dzień Walki z Rakiem. Jak z chorobami nowotworowymi radzimy sobie w naszym regionie? O metody i środki nie pytamy tym razem lekarzy. Bo walka toczy się też poza specjalistycznymi placówkami. A na linii frontu stoją pacjenci i ci, którzy chcą im bezinteresownie pomagać – ludzie dobrej woli, wolontariusze, samarytanie.

Fundacja zamiast NFZ

Beata Puchalska zachorowała w 2008 r. Jak sama mówi, żyje dzięki wsparciu Fundacji „Zostań Mamo”. Założyli ją przyjaciele pani Beaty, żeby ją ratować. – Zaczynali od pomagania mnie, dziś pomagają kilku innym osobom – opowiada Beata Puchalska. – Gdybym miała polegać na Narodowym Funduszu Zdrowia i państwowej opiece medycznej, wszystko wyglądałoby znacznie gorzej. Dzięki wsparciu fundacji mogłam podjąć leczenie prywatne. Na terminy przyjęć w placówkach państwowych czeka się po 8–9 miesięcy. Kilka lat temu starałam się dostać do Kliniki Leczenia Nowotworów w Warszawie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.