Pomoc pośród huku petard

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 12/2013

publikacja 21.03.2013 00:00

– Warto sobie zadać pytanie, jacy byliśmy wtedy, a jacy jesteśmy dzisiaj – mówił po obejrzeniu dokumentu „Solidarni w niesieniu pomocy” poseł Janusz Śniadek.

Pomoc pośród huku petard „Solidarność” to także ciche wsparcie aresztowanych oraz ich rodzin Archiwum Video Studio Gdańsk

Kolorowy festiwal „Solidarności”, przerwany dramatycznymi wydarzeniami stanu wojennego, wygenerował w społeczeństwie polskim niezwykłe pokłady wzajemnej troski. Nawet wówczas, gdy więzienia i ośrodki internowania zapełniły się myślącymi odmiennie niż komunistyczne władze, a do miast wjechały czołgi, ten zapał nie zgasł.

Najwyższy czas na dokument

– Gdańsk należał do regionów najbardziej doświadczonych represjami. W samym tylko stanie wojennym mieliśmy tu 358 osób internowanych. To ponad 3 setki rodzin, którym zabrano głównego, czasami jedynego żywiciela. A kilkaset rodzin to kilka tysięcy ludzi, którym bardzo szybko trzeba było udzielić pomocy – stwierdza dr hab. Mirosław Golon, dyrektor gdańskiego oddziału IPN. Ale „Solidarność” to nie tylko działania opozycji, przybierające kształt społecznego oporu. To także ciche wsparcie aresztowanych oraz ich rodzin. – Komisja Charytatywna była formą konspiracji, wyjątkowo zbożnej i cennej – dodaje. To właśnie o jej działalności opowiada film Ewy Górskiej, którego przedpremierowy pokaz obył się 11 marca w auli Jana Pawła II w Gdańsku-Oliwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.