Żywy horror

ks. Rafał Starkowicz

W Gdańsku już 2 maja otwarta zostanie wystawa The Human Body Exhibition. Zgromadzone na niej eksponaty to ludzkie ciała odarte ze skóry, a także ich poszczególne narządy. Nie ma co. Musi szokować. I szokuje. Więcej nawet. Budzi zupełnie naturalny sprzeciw.

Żywy horror

Przed dwoma laty Episkopat Polski wydał instrukcję dotyczącą grzebania skremowanych ciał. Dla niektórych środowisk katolickich stała się ona okazją do dyskusji. Jak to w Polsce, zdania były podzielone. Jedni – zwolennicy kremacji – byli zadowoleni, że Kościół jednoznacznie określił sposób pogrzebu ludzkich prochów. Innym się to nie podobało. A jeszcze inni podkreślali, że Kościół zaleca grzebanie ciał ludzkich, a kremację jedynie dopuszcza. Nikt jednak nie poddawał dyskusji jednej sprawy: zmarłych oczywiście pogrzebać trzeba.

Wystawa The Human Body Exhibition wzbudza emocje i zrozumiałą krytykę. W dyskusjach na jej temat odezwał się nawet chór dyżurnych oświeconych mędrców, walczących z religijnym zacofaniem. Możemy usłyszeć, że emocje, które wzbudza wystawa zakorzenione są w myśleniu religijnym i nie mają uzasadnienia w normach kulturowych. Brzmi nieźle. Tyle tylko, że nie jest to prawda. Niezależnie od różnic dotyczących szczegółów pochówku, jest on czymś wspólnym dla wszystkich kultur. Nawet pozostawianie ludzkich ciał w jaskiniach, na skalnych półkach, czy w wieżach milczenia, naznaczone było szacunkiem dla zmarłych. Ten szacunek dla ludzkiego ciała jest czymś zapisanym w ludzkiej naturze. Pomijam tu wszelkiego rodzaju dewiacje.

Odmowa pochówku była często formą zemsty na zmarłym i jego pośmiertnego upokorzenia. Tych, których pamięć zawodzi, zachęcam by powtórnie przeczytali Antygonę.

Żadnym argumentem w dyskusji nie jest też fakt, że w historii zdarzyły się już wcześniej przypadki gromadzenia ludzkich ciał, najczęściej zdeformowanych przez różnorakie choroby i organizowanie podobnych ekspozycji. W historii bowiem zdarzały się i kradzieże i gwałty i morderstwa. Nie czyni to ich jednak zgodnymi z naturą człowieka.

Wśród wielu głosów można usłyszeć i takie, które twierdzą, że ma to być fascynująca podróż w głąb ludzkiego ciała i ludzkiej wiedzy. Nie wyobrażam sobie jednak, że podczas oglądania zwłok można taką wiedzę zdobyć. Do tego najlepiej nadają się specjalistyczne studia. A na poziomie popularnonaukowym dobrze zrobione filmy. To, co sprawia, że w różnych miejscach na świecie, gdzie gościła owa wystawa spotykała się z zainteresowaniem, to sensacja i ciekawość, jaką budzi łamanie kolejnych moralnych barier. Obcowanie z ciałami zmarłych powoduje paradoksalnie żywe emocje. To nie przypadek, że są one kanwą wielu horrorów. Człowiek jest przedziwną istotą. Niby nie lubi się bać, a jednak perwersyjnie pociąga go ten odczuwalny dreszczyk przebiegający po plecach.

Organizatorzy twierdzą, że zwłoki są nośnikiem sztuki, a wszystkie osoby, których ciała znalazły się w przygotowywanej ekspozycji, wyraziły na to przed śmiercią swoją zgodę. Wspaniale. Już niedługo każdy z nas będzie mógł sobie zrobić wisiorek z kości swoich bliskich. Wszak wisiorek, byle gustowny, to niewątpliwie też nośnik sztuki. Byleby tylko posiadacze owych precjozów nosili przy sobie także stosowne oświadczenie woli zmarłego.