Kochane przylepy

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 21/2013

publikacja 23.05.2013 00:00

– Staś dba o Madzię. Jak dajemy mu cukierka, zawsze upewnia się, czy ona też dostała. Pierwsze, o co pyta Magda po powrocie ze szkoły, to: gdzie jest Stasiu? Kochają się, a my ich.

Pani Beata pracuje w szkole. Jest nagradzaną poetką i pisarką. Już jako młoda dziewczyna marzyła o założeniu Rodzinnego Domu Dziecka Pani Beata pracuje w szkole. Jest nagradzaną poetką i pisarką. Już jako młoda dziewczyna marzyła o założeniu Rodzinnego Domu Dziecka
Jan Hlebowicz

Beata Gajewska parzy świeżo zerwaną miętę. Stawia na dużym rodzinnym stole i częstuje ciastem. W ogrodzie kręcą się dwa psy i trzy koty. Słychać odgłos zbliżającego się samochodu. To pewnie Magda. Po chwili dziewczynka wita się ze mną. Uśmiecha się i podaje rękę. Przychodzi też Staś. Początkowo jest nieśmiały. Tuli się do pana Pawła. – Nazywają nas ciocią i wujkiem – wyjaśnia pani Beata.

Wyściskajmy złość

Państwo Gajewscy od 2006 r. są specjalistyczną zawodową rodziną zastępczą. – Gdy zabieraliśmy Magdę i Stasia z domu dziecka, usłyszeliśmy od pielęgniarki, że czeka nas z nimi... koniec świata. Wiele się nie pomyliła – śmieje się pan Paweł. Staś w grudniu skończy 12 lat. – Od początku mieliśmy z nim „przeboje”. Już w przedszkolu potrafił z całej siły uderzyć wychowawczynię – opowiada pani Beata. U chłopca stwierdzono tzw. zaburzenia zachowania. Staś zna zasady współżycia społecznego, ale nie potrafi ich przestrzegać. W zeszłym roku z całej siły kopnął w brzuch zastępczą mamę. – W takich sytuacjach pomaga miłość. Staram się go przytulić i wyściskać złość – mówi pani Beata. Czasem się udaje, innym razem nie. Byle błahostka potrafi wyprowadzić go z równowagi. Nie kontroluje swojego gniewu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.