On nie chce, żebyśmy płakali

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 22/2013

publikacja 30.05.2013 00:00

Marysia ma trzy latka. Całuje medalik z wizerunkiem Maryi. – Tam teraz mieszka Bajuś – mówi. Przykłada palec do ust. – Ciii, bo się obudzi...

Zbliżały się święta wielkanocne. Patryka od kilku dni bolała głowa. – Myśleliśmy, że to przez stres związany z testem szóstoklasisty, który niedawno pisał – przypomina sobie pani Monika, mama chłopca. Z Patrykiem było coraz gorzej. Był bliski omdlenia, pojawiły się wymioty. Trafił do szpitala w Wielki Piątek. Lekarz stwierdził, że to... anoreksja. Dopiero po tygodniu szpital przeprowadził specjalistyczne badania. Diagnoza brzmiała jak wyrok: guz mózgu.

Jakby z Bogiem rozmawiał

Patryka w trybie natychmiastowym przetransportowano samolotem do Warszawy, gdzie przeprowadzona została skomplikowana operacja. Gdy wrócił do domu, rzucił się w objęcia dziadków. – Płakał ze szczęścia. Mówił: „już jest wszystko dobrze, będę zdrowy” – wspomina pani Janina, babcia Patryka. Jednak zagrożenie związane z chorobą nie minęło. Co pewien czas jeździł do Centrum Zdrowia Dziecka i przyjmował chemioterapię. Nigdy się nie buntował, mimo bólu zawsze był uśmiechnięty. – Dzięki temu nam wszystkim było łatwiej – uważa pan Mirosław, tata Patryka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.