Chcą współtworzyć miasto

Dariusz Olejniczak

|

Gość Gdański 28/2013

publikacja 11.07.2013 00:00

Pieniądze z miejskiej kasy mają być przeznaczone na inwestycje wymyślone i zaplanowane przez mieszkańców, a nie miejskich urzędników czy radnych.

Lidia Makowska prowadziła pierwsze, nieformalne spotkanie kampanii na rzecz budżetu obywatelskiego w Gdańsku Lidia Makowska prowadziła pierwsze, nieformalne spotkanie kampanii na rzecz budżetu obywatelskiego w Gdańsku
Dariusz Olejniczak /GN

Wysokość takiego budżetu ustalana jest na drodze negocjacji zainteresowanych z lokalnym samorządem. – My chcemy żeby było to 50 lub 60 milionów złotych rocznie – deklaruje Lidia Makowska, przewodnicząca zarządu rady dzielnicy Wrzeszcz Górny oraz prezeska Stowarzyszenia Kultura Miejska. – To niewiele ponad dwa procent rocznych wydatków miasta – dodaje. O to, żeby w Gdańsku zaczął funkcjonować budżet obywatelski, Makowska i grupa podobnych do niej społeczników stara się już od kilku lat. Jak dotąd bezskutecznie. – I oto teraz prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, zmienia zdanie – mówi Makowska. – Nie można takiej okazji zmarnować. Chcemy jednak, żeby to nie urzędnicy czy radni mieli wpływ na wysokość budżetu, ani na to, jakie projekty zgłaszane przez mieszkańców będą realizowane. Dlatego grupa społeczników spotkała się kilka dni temu, by omówić najistotniejsze elementy wdrażania i funkcjonowania budżetu obywatelskiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.