– Tego kościoła nie budujemy dla siebie. Robimy to dla Boga i dla pokoleń – mówi 80-letni parafianin Władysław Groenwald pracujący przy budowie kościoła w Mrzezinie.
Kościół w Mrzezinie wybudowano w niecały rok
ks. Rafał Starkowicz /GN
Na parafialnej działce, na której stoi dzisiaj okazała bryła kościoła, przed rokiem rosły ziemniaki. Kilkunastu ludzi w drelichach uwija się przy przeróżnych pracach.
Trwała prowizorka
Poprzedni kościół zbudowano tu dokładnie 80 lat temu. Niewielkie rozmiary pierwszej świątyni sprawiły, że z czasem wierni przestali się w niej mieścić. Stary kościół zbudowany jest z drewnianych belek. Przestrzenie pomiędzy nimi wypełniono trzciną. To właśnie dlatego od swego powstania budynek nosi status prowizorycznej kaplicy. – Każdorazowy proboszcz przychodził tu z poczuciem, że będzie budował nową świątynię. I tak minęło 80 lat – mówi ks. kan. Adam Zdrojewski, proboszcz parafii. Kiedy na początku proboszcz ogłosił, że trzeba rozpocząć budowę nowego kościoła, wierni odpowiedzieli: – To nic nowego. Każdy poprzedni proboszcz tak mówił. Ale czy ksiądz to w końcu zrobi?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.