Gdzie jest mój brat?

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 44/2013

publikacja 31.10.2013 00:00

– To miało być nasze czwarte dziecko. Starsi synowie i córka bardzo się cieszyli. Wszystkim dookoła opowiadali, że będą mieć brata – wspomina Justyna Kowalczyk. Ale Kazio zmarł tuż przed swoimi narodzinami.

 Justyna (z lewej) straciła Kazia, a Anna – Maciusia. Razem założyły wspólnotę rodziców po stracie dziecka Justyna (z lewej) straciła Kazia, a Anna – Maciusia. Razem założyły wspólnotę rodziców po stracie dziecka
Jan Hlebowicz /GN

Dzieci z niecierpliwością czekały na brata. Dotykały brzucha mamy, cieszyły się, kiedy wyczuły ruch. Zanim poszły spać, mówiły Kaziowi „dobranoc” i śpiewały kołysanki. – Nie zdążyły go poznać. Mały człowiek, na którego czekaliśmy z wielką miłością i radością, zasnął we mnie w 39. tygodniu ciąży – opowiada Justyna Kowalczyk. Nie powiedziała dzieciom o śmierci ich brata. Zrobił to jej mąż. – Byłam w ciężkim stanie. Nie mogłam się poruszyć, straciłam mnóstwo krwi. Ciężko mi było nawet otworzyć usta – wspomina pani Justyna. Rodzina odwiedziła ją dopiero po kilkunastu godzinach po wybudzeniu z narkozy. „Mamo, czy nam go pokażesz?” – to pierwsze słowa, jakie usłyszała od synów i córki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.