Gang stręczycieli rozbity

PAP

publikacja 04.11.2013 09:43

11 kobiet i mężczyzn oskarżyła Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku o czerpanie korzyści z nierządu. Szef gangu zarządzał nim i korzystał z dochodów także wtedy, gdy trafił do więzienia.

Gang stręczycieli rozbity Pomnik prostytutki w Dzielnicy Czerwonych Latarni w Amsterdamie Romeo Reidl / CC 2.0

Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik prasowy gdańskiej prokuratury apelacyjnej Mariusz Marciniak, akt oskarżenia w tej sprawie trafił do miejscowego sądu okręgowego. Dotyczy mieszkańców Gdańska w wieku od 19 do 66 lat, w tym dwóch kobiet. Wszystkim grozi kara do 10 lat więzienia.

Zdaniem prokuratury grupa działała co najmniej od marca 2012 r. do stycznia br., kiedy to została rozbita. Wynajmowała na terenie Gdańska, Gdyni i Malborka mieszkania, w których pracowało około 20 prostytutek. Kobiety dostawały część zarobionych przez siebie pieniędzy, część trafiała do grupy. Pobierał on też haracze od innych prostytutek.

Jak ustaliła prokuratura, szefem gangu był 36-letni Olgierd L. To on rozdzielał zadania, a także pieniądze zarobione na prostytutkach. Wysokość "wypłat" uzależniona była od wagi zadań, jakie wykonywali poszczególni członkowie grupy. Śledczy obliczyli, że w sumie w czasie swojej działalności przestępcy "zarobili" co najmniej 155 tys. zł.

W grupie byli mężczyźni, którzy zbierali "utarg", nadzorowali, a czasem zastraszali prostytutki. Była też osoba odpowiedzialna za reklamę: robienie zdjęć kobietom i umieszczanie w internecie ogłoszeń.

Jedna z członkiń gangu pełniła rolę "telefonistki" i "rachmistrza" grupy. "Do jej zadań należało odbieranie połączeń telefonicznych i umawianie na spotkania z prostytutkami mężczyzn, telefonujących na numery wskazane w treści ogłoszeń erotycznych. W praktyce dawało to możliwość kontroli liczby klientów, a w konsekwencji możliwość ścisłego analizowania przychodów prostytutek i egzekwowania od nich określonych sum pieniędzy" - poinformował Marciniak.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Olgierd L. korzystał z pieniędzy zarobionych na prostytucji także wtedy, gdy przebywał w areszcie, do którego trafił w listopadzie ub.r. za udział w pobiciu. Podwładni L. przekazywali mu jego udziały wpłacając je na konto w Areszcie Śledczym w Gdańsku.

Część członków grupy po zatrzymaniu trafiła do aresztu, wobec części zastosowano dozór policyjny lub kaucję.

Śledztwo w tej sprawie prowadzili funkcjonariusze gdańskiego Centralnego Biura Śledczego pod nadzorem prokuratora z Wydziału do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.