publikacja 20.02.2014 00:00
Budowa lotniska. Z Wojciechem Szczurkiem, prezydentem Gdyni, o kontrowersjach w sprawie powstania nowego portu lotniczego w Gdyni-Kosakowie rozmawia ks. Rafał Starkowicz rafał.starkowicz@gosc.pl
– My mamy głębokie przekonanie, że to jest ważny i mądry projekt, służący rozwojowi w perspektywie nie lokalnej, ale regionalnej – mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni
ks. Rafał Starkowicz /GN
Ks. Rafał Starkowicz: W gazetach pojawiły się doniesienia, że w związku z decyzją Komisji Europejskiej, Gdynia musi oddać 100 milionów złotych. Co to oznacza dla miasta?
Wojciech Szczurek: Oznacza to, że spółka miejska ma oddać innej jednostce organizacyjnej miasta (czyli budżetowi) pieniądze.
Ale przecież mówi się, że to Gdynia ma oddać pieniądze Unii Europejskiej…
Też czytałem o tym w prasie. Decyzja mówi, że Spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo ma zwrócić miastu Gdynia tę kwotę. Spółka nie ma takiego majątku, bo buduje lotnisko na gruntach należących do państwa. Tak się z państwem umówiliśmy. Ministerstwo Obrony Narodowej tylko użycza nam gruntu. W tej konstrukcji wszystkie nakłady, które tam zostały włożone, były, są i będą własnością skarbu państwa. Być może trzeba będzie postawić spółkę w stan upadłości. Ale to jest tylko podmiot administracyjny, który służył realizacji tego projektu. Musimy jednak zadbać o to, żeby zrobić to racjonalnie. Nie ma więc ryzyka, że to ma się wiązać z jakimikolwiek stratami dla budżetu miasta. Nie będzie też mieć żadnego negatywnego skutku, który mieliby z tego powodu ponosić mieszkańcy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.