Śladami bezimiennych

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 12/2014

publikacja 20.03.2014 00:15

Zapomniane historie. – Pamiętam jak przyszli. Panie, to był straszny widok. Maszerowali w pasiakach, bez butów, chudzi i zmarznięci. My im pomagali. Jedzenie rzucali przez płot. Chleb, kartofle i brukiew – opowiada Irmgard Papke, Niemka, przedwojenna mieszkanka Tawęcina.

 Irmgard pamięta więźniów obozu Stutthof, którzy przybyli do Tawęcina w lutym 1945 roku Irmgard pamięta więźniów obozu Stutthof, którzy przybyli do Tawęcina w lutym 1945 roku
Jan Hlebowicz /GN

Rozmawiam z Mariuszem Baarem, przewodnikiem turystycznym, pasjonatem historii. Według niego, w podlęborskiej wsi Tawęcino, niedaleko starego niemieckiego cmentarza, znajduje się zbiorowa mogiła więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof, którzy stracili życie w Marszu Śmierci.

Brak zainteresowania?

– Dowiedziałem się o zbiorowym grobie w tym miejscu z relacji Niemców mieszkających w Tawęcinie przed wojną i podczas niej. Te osoby, jako dzieci, obserwowały sceny pochówku – opowiada pan Mariusz. – Do dzisiaj widzą przed oczami ludzi w pasiakach, którzy umierali z głodu, wycieńczenia, chorób albo byli mordowani przez SS-manów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.