Kilka kroków dla życia i rodziny

Jan Hlebowicz


|

Gość Gdański 20/2014

publikacja 15.05.2014 00:00

Inicjatywy pro life. – Słuchamy papieża Franciszka i robimy pozytywny raban na ulicach. Nasz marsz to nie smutna demonstracja przeciwko czemuś, tylko radosna manifestacja za czymś – podkreśla Waldemar Jaroszewicz.


Co roku w marszu bierze udział kilka tysięcy osób Co roku w marszu bierze udział kilka tysięcy osób
Jan Hlebowicz /gn

Azaczęło się od rekolekcji dla narzeczonych w Poznaniu. – Brałam w nich udział razem z moim obecnym mężem. Spotkaliśmy tam ludzi, którzy organizowali marsz promujący wartości katolickie w swoim mieście. Pomyśleliśmy, że takie pozytywne wydarzenie powinno odbywać się też na Pomorzu – opowiada Dorota Piasecka. 


Oszołomy z ciemnogrodu


W ciągu czterech ostatnich lat w obronie życia i rodziny ulicami Gdańska przemaszerowało już kilkanaście tysięcy osób. – Idziemy środkiem i prowokujemy do myślenia mijanych po drodze ludzi. Niejednokrotnie słyszeliśmy pod naszym adresem niemiłe komentarze typu: „ciemnogród wyszedł na ulice” albo „oszołomy idą”. W takich sytuacjach zatrzymujemy się i spokojnie wyjaśniamy sens naszych haseł – mówi W. Jaroszewicz, przewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Gdańsku. Zdaniem Doroty Piaseckiej marsz jest doskonałą okazją do pokazania opinii publicznej, jak wielu jest ludzi, którzy nie boją się otwarcie przyznawać do swojego chrześcijańskiego światopoglądu. – Myślę, że ta i podobne inicjatywy w całej Polsce pobudzają do refleksji i przynoszą wymierne efekty. Potwierdzają to choćby najnowsze sondaże. Wynika z nich, że dla większości naszych rodaków, niezależnie od tego, czy są katolikami czy ateistami, najważniejszą wartością w życiu jest rodzina. Polacy są także zdecydowanie przeciwni aborcji – podkreśla Piasecka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.