Kaszuba w Europie

Jan Hlebowicz

publikacja 14.05.2014 11:34

O liście Kaszubów do premiera Donalda Tuska, obronie życia i młodych ludziach czytających Biblię z Janem Klawiterem, samorządowcem, członkiem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego rozmawia Jan Hlebowicz.

Kaszuba w Europie Jan Klawiter w latach 1992-2002 pełnił funkcję burmistrza Rumi. Aktualnie jest przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej w województwie pomorskim. Jako prezes Fundacji "SŁOWO" organizuje wojewódzki Konkurs Biblijny im. kard. A. Hlonda, w którym obecnie bierze udział około 70 tysięcy dzieci i młodzieży. Pracował przez 19 lat na Wydziale Chemicznym Politechniki Gdańskiej, gdzie uzyskał tytuł doktora. Jan Hlebowicz /GN

Jan Hlebowicz: Rok temu Donald Tusk otrzymał list podpisany przez 17. tys. Kaszubów...

Jan Klawiter: Sprzeciwiliśmy się wprowadzeniu ustawy o związkach partnerskich. Premier nazywa się Kaszubą i podczas wielu uroczystości śpiewa kaszubski hymn. Padają tam słowa "Më trzimómë z Bògã". Mimo tej deklaracji Donald Tusk uprawia politykę daleką od wartości chrześcijańskich. Swoimi działaniami uderza w rodzinę i małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny.

Premier wam odpowiedział?

- Niestety nie. Myślę jednak, że nasz list wywołał pozytywny efekt. Wszystkie trzy projekty ustaw o związkach partnerskich zostały przez Sejm odrzucone.

To nie pierwsza pańska inicjatywa tego typu...

- Wielokrotnie brałem udział w demonstracjach pro-life i pikietach przed klinikami aborcyjnymi. Uważam jednak, że od akcji bezpośrednich ważniejsza jest tzw. praca u podstaw. Od 14 lat organizuję wojewódzki Konkurs Biblijny im. kard. A. Hlonda, w którym obecnie bierze udział około 70 tys. dzieci i młodzieży. To oddolne budowanie świadomości katolickiej od najmłodszych lat. Młodzi ludzie przygotowując się do konkursu, czytają Pismo św., które bardzo często trzymają po raz pierwszy w życiu. Wierzę, że zapoznając się z Ewangelią, będą na swojej dalszej drodze postępowali zgodnie z jej nakazami. Zrozumieją na czym polega wartość życia, rodziny i małżeństwa i staną się wzorem do naśladowania.

Jest pan kandydatem Prawicy Rzeczypospolitej do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego zdecydował się pan wystartować w nadchodzących wyborach? 

- Z kilku powodów. Uważam, podobnie jak Marek Jurek, że najwyższy czas zbudować w Europie silną opinię chrześcijańską, broniącą życia i praw rodziny. W Parlamencie Europejskim będę dążył do wzmocnienia autonomii rodziny oraz jej potencjału ekonomicznego. Pozwoli to na osiągnięcie stabilizacji demograficznej i stworzy dobre warunki do wzrostu gospodarczego. Planuję też walczyć o rozwój energetyki i ciepłownictwa w kierunku racjonalnego zrównoważenia celów ochrony środowiska, bezpieczeństwa i kosztów energii. Trzeba dostosować cele polityki energetycznej do możliwości ekonomicznych.

Co jeszcze Kaszuba zamierza zrobić dla Polski w Parlamencie Europejskim?

- Mieszkam na Pomorzu, dlatego bliska mojemu sercu jest także gospodarka morska ze szczególnym uwzględnieniem rybołówstwa i akwakultury w rejonie Morze Bałtyckiego. Bałtyk ma ogromny potencjał, który można racjonalnie wykorzystać m.in. w dziedzinie hodowli ryb. Podobną działalność, z doskonałymi rezultatami, prowadzą Norwegowie. Dlaczego u nas miałoby się to nie udać?

Jako katolik, działacz pro-life, odnajdzie się pan w ogromnym gmachu europarlamentu?

- A dlaczego nie? Trzeba pamiętać, że ojcowie-założyciele wspólnej Europy, jak np. Robert Schuman czy Alcide De Gasperi, kierowali się w życiu wartościami chrześcijańskimi. Będę więc starał się o to, aby te wartości, które stanowią fundament Europy, były respektowane w polityce UE. Nie chodzi o to, aby Europę uczynić wspólnotą wyznaniową, ale o to, by dążyć do upowszechnienia takich uniwersalnych prawd jak: godność osoby ludzkiej, dobro rodziny, solidarność, poszanowanie dobra wspólnego. A Polska powinna stać się głosem chrześcijańskiej Europy.