Szanse są spore

Jan Hlebowicz:

|

Gość Gdański 22/2014

publikacja 29.05.2014 00:00

O sanitariuszce Danucie Siedzikównie i poszukiwaniach miejsca jej pochówku z majorem Waldemarem Kowalskim, pracownikiem Muzeum II Wojny Światowej, rozmawia Jan Hlebowicz.

Major Waldemar Kowalski odkrył dokument, który wskazuje, że grób sanitariuszki może znajdować się na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym Major Waldemar Kowalski odkrył dokument, który wskazuje, że grób sanitariuszki może znajdować się na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym
Jan Hlebowicz /GN

Jak to się stało, ze sanitariuszka „Inka”, dziewczyna z Podlasia, trafiła do Gdańska?

Waldemar Kowalski: Danuta Siedzikówna w 1943 r. złożyła przysięgę w Armii Krajowej. Jako 15-letnia dziewczyna trafiła do samego mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i jego słynnej 5. Wileńskiej Brygady AK. Wtedy zaczęła używać pseudonimu „Inka”. Od 1946 r. oddział „Łupaszki” działał na terenie Pomorza. 13 lipca „Inka” została wysłana z bardzo ważną misją do Gdańska. Miała uzupełnić apteczkę oddziału nowymi lekami i środkami opatrunkowymi, wymienić stare mapy sztabowe oraz dowiedzieć się, jaki jest stan zdrowia Zdzisława Badochy „Żelaznego”, który podczas jednej z potyczek został ranny i na czas rekonwalescencji przebywał w pomorskiej wsi Czernin. Jeden z kolegów partyzantów zaprowadził Danutę do konspiracyjnego mieszkania sióstr Mikołajewskich na ul. Wróblewskiego 7 w Gdańsku-Wrzeszczu. O czwartej nad ranem 20 lipca do meliny wpadli ubecy i aresztowali ją. „Inka” wpadła przez współpracującą z UB Reginą Żylińską, łączniczką „Łupaszki”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.